środa, 31 października 2012

Rozdział 4


                                          AndI won't let up not until I'm holding you
Nie wiem która jest godzina, ale słyszę jak ktoś chodzi po moim pokoju. Stawiam na Majkę, bo któż by inny wpierdalał mi się do pokoju z samego rana. Otwieram oczy, ale jest jeszcze ciemno i nie widzę intruza. Zapalam lampkę i zastygam w bezruchu, patrząc się na mojego gościa.
-No chyba cię kurwa pojebało! - krzyknęłam – Zibi! Co ty tu robisz i po co ci mój laptop?!
-Zamknij się, bo wszystkich pobudzisz!
-Nie zamknę się, dopóki nie powiesz mi, co tu robisz.
-Dobra, spokojnie. Laptop mi się popsuł a musiałem wejść na chat.
-Super i wpadłeś na zajebisty pomysł, żeby wpieprzyć mi się do pokoju i go po prostu zabrać?!
-Mniej więcej. Ale w moim planie śpisz i jesteś ubrana. - spojrzał na mnie znacząco i zatrzymał wzrok na moim biuście. Podążając jego wzrokiem zobaczyłam, że rozciągnięta bokserka, w której spałam odkryła nieco więcej niż bym chciała.
-Spadaj zboczeńcu- powiedziałam i zasłoniłam się kołdrą- Jak ty wszedłeś do mieszkania? Przecież Michał zamknął drzwi na klucz.
-Mam zapasowy. Dawno temu Misiek dał mi jeden na wszelki wypadek.
-Ale następnym razem mógłbyś w gości przychodzić ubrany- spojrzał się na siebie z uśmiechem i odparł:
-Jestem ubrany.
-Faktycznie, bokserki są świetnym zabezpieczeniem przed zimnem. Z drugiej strony lepiej, że nie wpadłeś na pomysł, żeby przyjść bez nich.
-Chciałabyś!
-Dobra możesz skorzystać z laptopa, ale w tym pokoju. Nie ma wynoszenia go z domu. W tym czasie zrobię jakiejś herbaty, bo pewnie zmarzłeś w tych kusych gatkach – po cichu wyszłam z pokoju i nastawiłam czajnik. Czy ten człowiek, nie może się ode mnie odczepić? Nie dość, że wpierdziela mi się w nocy do pokoju to jeszcze chce wynieść laptopa, żeby porozmawiać z kolejną dupą. Po dwóch minutach wróciłam do pokoju z dwoma parującymi kubkami herbaty.
-Masz – postawiłam przed nim kubek herbaty i usiadłam na łóżku, pod kołdrą.
-Dzięki mała! - odparł i zaczął rozglądać się po pokoju. Na moje nieszczęście jego wzrok zatrzymał się na koszuli Michała Ł., która wisiała na szafie. - Fajna koszula. Mój kolega z klubu ma taką samą.
Spiekłam buraka i zaczęłam pić herbatę. Nim się spostrzegłam Zibi wsunął się pod kołdrę.
-Ej, nie pomyliło ci się coś?!
-No co, zmarzłem troszeczkę. - zrobił minę niewiniątka i upił łyk herbaty.
-Twój problem. Pij tą herbatkę i idź już do siebie. Chciałabym iść spać. - posłał mi uśmiech numer pięć- A tak w ogóle, to która jest godzina?
-A nie będziesz krzyczała?
-Nie będę, mów.
-Druga. Dokładnie druga piętnaście.
-Bartman! NIE masz co robić w nocy?! Przysięgam, że jak jeszcze raz wejdziesz o tej godzinie do mojego pokoju, to Jastrzębski Węgiel będzie musiał sobie znaleźć nowego członka, bo cię normalnie zamorduje - warknęłam i rzuciłam w niego poduszką. Dzięki Bogu się schylił, bo inaczej rozlałabym nią herbatę.
-Spokojnie, nie piekl się tak słoneczko. Już idę- powiedział i wstał z łóżka. Odłożyłam kubek na nocną szafkę i wstałam, aby odprowadzić gościa. Przeszłam za nim przez pokój i nie zauważyłam, że stanął przy drzwiach co skończyło się moim wpadnięciem w plecy siatkarza.
-Ale ty jesteś napalona dziewczyno! Jak cię tak do mnie ciągnie to mi to powiedz, a nie ciągle na mnie wpadasz!
Już chciałam mu jakoś inteligentnie odpowiedzieć, kiedy szybko się odwrócił i objął moją twarz swoimi wielgachnymi łapami. Zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, Bartman złożył na moim ustach delikatny pocałunek. Zareagowałam momentalnie, wplotłam mu ręce we włosy i przyciągnęłam jego twarz bliżej mojej. On nie pozostawał mi dłużny, wziął mnie na ręce, tak, że oplotłam nogami jego biodra i oparł mnie o ścianę. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Nie wiem nawet jak znaleźliśmy się na łóżku. Pozbyliśmy się ubrań, które mieliśmy na sobie i bez zbędnych ceregieli Zibi wszedł we mnie. Na początku był bardzo delikatny ale z czasem coraz bardziej przyspieszał . Po chwili, kiedy myślałam, że nie zniosę już tej słodkiej tortury usłyszałam swój własny, przeciągły jęk . Ręka Zbyszka momentalnie znalazła się na moich ustach.
-Cii ! Chyba nie chcesz obudzić swoich współlokatorów.
Wrócił do głębszych pchnięć i po chwili usłyszałam jego jęki i to ja zakrywałam jego usta. Jednak po chwili zamiast ręką, zatkałam mu usta pocałunkiem. Po wszystkim siatkarz położył się obok i objął mnie ramieniem.
-Byłaś cudowna, wiesz?
-Mhm - odpowiedziałam tylko i zasnęłam.

Kilka godzin później obudziło mnie czyjeś chrapanie. Odwróciłam się na bok i moim oczom ukazał się śpiący Zbyszek. Nie powiem,zaczęłam panikować.
-Zbyszek obudź się - zaczęłam trząść siatkarzem, ale ten tylko coś mruknął, więc wzięłam do ręki wazon i wylałam na niego jego zawartość.
-Kurwa, co się dzieje? – krzyknął
-Zamknij się głupku, bo wszystkich obudzisz! Musisz stąd iść, nie mogą cię zobaczyć!
-Myślałem, ze nie masz nic przeciwko.
-A ja myślałam, ze masz na tyle mózgu, żeby wyjść. No już, nie ma cie! Bierz gacie i wypad.
-Spokojnie. Która godzina?
-5:45. Czas już na ciebie.
-Wczoraj byłaś milsza – usłyszałam tylko i zobaczyłam jak wychodzi z pokoju.
Nie mogłam już zasnąć, więc ubrałam się i wyszłam z pokoju z kubkami po herbacie. Umyłam kubek Zibiego, a do swojego wsypałam kawę i czekałam aż woda w czajniku się zagotuje, kiedy usłyszałam czyjeś kroki.
-Cześć Misiek. Sorry jak cię obudziłam.
-Nie martw się. Obudziłem się, bo niedługo muszę być w klubie.
-Kawy chcesz?
-A chcę. - powiedział i usiadł przy stole- A właśnie, wydawało mi się, czy ktoś był u ciebie w nocy w pokoju? -spojrzał na mnie znacząco, a ja najnormalniej w świecie zaprzeczyłam i usiadłam z nim przy stole.
-A wy na drugi raz jak chcecie być sami to powiedzcie. Pójdę na miasto czy coś.
-Czemu mielibyśmy chcieć być sami? Przecież nic wczoraj się nie działo ! - uśmiechnął się i dodał – a o to ci chodzi! NO przepraszam, ale to było takie spontaniczne.
-Spontaniczne? Ja się dziwię,że sąsiedzi się jeszcze nie skarżą.
- Dobra, dobra . Zobaczymy jak ty sobie kogoś przyprowadzisz - wstał od stołu i cmoknął mnie w policzek – Cześć, mała . Opiekuj mi się Mają!
-Nie ma sprawy – krzyknęłam za nim.
Zrobiłam się senna, więc poszłam do sypialni Mai.
-Hej słoneczko- powiedziała do mnie , a ja wsunęłam jej się pod kołdrę.
-Obudź nas tak o 14. Trzeba będzie coś zjeść i zacząć się szykować do wyjścia.
-Jasne- powiedziała i momentalnie zasnęła.

Obie z Majką obudziłyśmy się grubo po 15 i od razu zaczęłyśmy panikować.Jedna łazienka jest stanowczo za mała, jeśli mają się w niej wyszykować dwie kobiety. Około godziny 16 przyszedł Michał i zaczął się przebierać. Tylko w jego wydaniu było to ubranie marynarki i jeansów. Godzinę później stałyśmy z Majką przed lustrem i bacznie się sobie przyglądałyśmy. Miałam na sobie czarną , dopasowaną sukienkę przed kolano i czarne szpilki. Do tego związałam włosy w wytworny kok. Postawiłam na lekki makijaż. Jedynie krwistoczerwone usta nadawały jakiegoś charakteru. Mają natomiast ubrała się w piękną, fiołkową sukienkę a włosy rozpuściła.
-Dziewczyny, pospieszcie się, bo się spóźnimy – krzyczał Michał z przedpokoju – Miałyście na to cały dzień 
-Zamknij się tam! - odkrzyknęłam i wyszłyśmy z pokoju.
Na nasz widok Michał się tylko uśmiechnął i powiedział:
-No no. Francja elegancja. Obie wyglądacie ślicznie. A ty w szczególności- powiedział do Majki i zaczęli się całować.
-Ok. Poczekam przy samochodzie.
Wyszłam z klatki i zderzyłam się z Zibim.
-Cześć piękna! Coś ci wczoraj mówiłem na temat twojego chodzenia – zaśmiał się i dopiero teraz mi się przyjrzał – Nie pogadasz. Wyglądasz pięknie! A te usta, to rozumiem, że dla mnie?
-Goń się – odburknęłam- A ty co ty robisz? Nie powinieneś już jechać?
-No właśnie czekam na Miśka, bo moje autko jest u mechanika.
-To trochę poczekamy, bo przed chwilą się do siebie przyssali. A nie już idą!
Przed domem pokazali się Michał i Majka.
-No nie wierzę! Tylko tyle wam to zajęło? To chyba wasz rekord – wszyscy oprócz Michała zaczęliśmy się śmiać. Ten tylko udawał obrażonego i odparł- Uważaj małpo, bo będziesz szła na piechotę!
-Przepraszam – powiedziałam i dałam mu cmoka w policzek – Już mogę jechać?
-No nie wiem, nie wiem - to Zibi- Też by chciał dostać takiego cmoka – posłałam mu mordercze spojrzenie a on tylko się uśmiechnął.
-Dobra dzieciaki, jedziemy – powiedziała Majka – Po coś się tak odwaliłyśmy.
-Jak mus to mus – zaśmiał się Michu- Panie z tyłu, panowie z przodu.
Po około 20 minutach byliśmy pod klubem. Widać nie my jedni stawiliśmy się pod klubem na ostatnią chwilę, bo z samochodu wysiadał właśnie Russel Holmes i Bartek Gawryszewski, których znałam z telewizji.
Zanim zdążyłam pociągnąć za klamkę, Bartman otworzył mi drzwi i wziął mnie pod rękę.
-No nie wierzę! Ktoś tu miał lekcje dobrego wychowania- powiedziałam na tyle cicho, żeby Misiek i Majka idący przed nami tego nie usłyszeli.
-Coś tam było – odparł i pomachał Bartkowi
-Siema chłopaki! - odkrzyknął i zaczęli się z Holmesem witać z Majką i Michałem.
-Siema Zbychu, a ty co żeś sobie za panienkę przyprowadził?
-Po pierwsze, nie jestem panienką, a po drugi, jestem Klaudia- przyjaciółka Majki i Miśka.
-A to przepraszam, Bartek jestem, a to jest Russel. Nasz kolega z klubu. - ucałował moją dłoń i odwrócił się w stronę Majki- Maja, nie masz przypadkiem jeszcze jakiś pięknych przyjaciółek?
-Ja ci zaraz dam – odparła i zaczęli się śmiać.
Weszliśmy do sali i momentalnie okrążyło nas pełno ludzi. Wszyscy dopytywali się kim jestem itd. Dziwne było to, ze przez cały czas Zbyszek trzymał mnie pod rękę i ani na chwile nie puścił.
-Przepraszam, może teraz ja się przywitam? - usłyszałam głos, który rozpoznałabym wszędzie. Odwróciłam się i zobaczyłam JEGO...


                                       ****************************
Normalnie czuję się okropnie, za to gorszenie was. Jak kiedyś trafie do piekła, to będę przynajmniej wiedziała za co. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, bo ja miałam niezłą frajdę, kiedy go pisałam :) Robię troszkę, z głównej bohaterki puszczalską (!), ale nikt nie powiedział, że będzie to wzór cnót dziewictwa i czystości ! Bardzo dziękuję, za taką ilość wyświetleń, Jesteście WIelkie ! Następny rozdział dodam w środę ( bycie chorym ma swoje plusy ! ) pozdrawiam ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz