środa, 31 października 2012

Rozdział 1


                                  He smiled so I got up and asked for his name

- Ciao! -powiedział do mnie i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów – Come va? [co słychać]
- Ciao!-powiedziałam co wiedziałam, bo jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do nauki tego konkretnego języka. Zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam co powiedzieć i wyglądałam zapewne żałośnie próbując jakoś skleić zdanie. On tylko usiadł na schodach i poklepał miejsce koło siebie.
Usiadłam koło niego a mój towarzysz spojrzał się na mnie (chyba się zorientował, że nie bardzo go rozumiem) i podał mi rozpoczętą butelkę wina. Miałam ogromną ochotę wziąć od niego tą butelkę i opróżnić zawartość, jednak pokręciłam głową i zaczęłam mówić sama do siebie.
- Świetnie. Siedzę sobie z jednym z lepszych siatkarzy w mieście, w który mnie chcę być i nikogo nie znam. Do tego zawaliłam studia, mama mnie zabije a facet mnie zdradzał. Nic tylko wziąć i się pociąć.
I wtedy stało się coś, czego się nie spodziewałam. Siatkarz objął mnie ramieniem i powiedział:
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze – przytulił mnie do siebie – Michał jestem.
-Yyy, Klaudia –powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim- Nie mogłeś wcześniej dać znać, że mówisz po polsku?  Musiałeś dać mi się kompromitować ? -spytałam i wyswobodziłam się z jego objęć. Wstałam i dopiero wtedy przyjrzałam się Michałowi .Włosy i ciuchy były lekko mówiąc w nieładzie, a po oczach było widać, ze nie pije bez powodu.
- Wstawaj,idziemy! - powiedziałam i próbowałam go pociągnąć, aby wstał. Nic z tego. Lekki to on nie był a do tego był pijany. Jeszcze chwila a wywróciłabym się na niego, ale litościwie wstał i poszedł za mną.
- Gdzie? -zapytał
- Tu niedaleko widziałam kawiarnię. Trzeba cię postawić na nogi.
Kiedy dowlekłam go do kawiarni, zajęliśmy miejsca i złożyliśmy zamówienie, Michał zaczął mówić.
- Wiem, że nie wyglądam zbyt reprezentacyjnie, ale wczoraj byłem u mojej dziewczyny, teraz już byłej, którą nakryłem w łóżku z moim najlepszym przyjacielem. Niewiele myśląc wziąłem swoje rzeczy i przyjechałem tutaj. No i od wczoraj piję. Miałem zamiar pić przez cały tydzień, ale spotkałem ciebie -puścił mi oko –A ty? Dlaczego tu jestes?
- No więc, nie dalej jak pół roku temu nakryłam swojego Kubusia jak pieprzył się z jakąś laską. Nie byłoby to specjalnie niezwykłe,gdyby nie wyszło na jaw, że był z nią zaręczony od jakiegoś roku, czyli od momentu, kiedy się poznaliśmy. I przez to zawaliłam rok studiów.
-Wygrałaś –powiedział i wziął kawę od kelnera- Naprawdę chcesz mnie otrzeźwić? Bo wiesz, ja jestem załamany ty też to może zamówimy coś mocniejszego?
- Dobra, ale ty dużo nie pijesz!
- No, ok.
Mięliśmy zostać na jedną kolejkę. Jedna zamieniła się w cztery. Czułam,że byłam już lekko nawalona, za to Michał ledwo siedział na krześle. Stwierdziłam, że już wystarczy i poszłam zapłacić rachunek.Wiedziałam, że wyprowadzenie go z kawiarni i doprowadzenie do hotelu będzie graniczyło z cudem. Dzięki Bogu kelner był człowiekiem bardzo postawnym i pomógł mi go wynieść na parking. Wreszcie doszliśmy do taksówki i jakimś cudem go do niej wpakowałam.
-Misiek w jakim ty hotelu mieszkasz? - cisza- Misiek do jasnej cholery, obudź się!
- Come stai ? [jak się masz]
- Misiek nie pierdziel ! W którym hotelu mieszkasz?
- Dzisiaj? W twoim.
- Sam tego chciałeś, ale nie wiem czy będzie ci wygodnie na podłodze.
- Damy radę!
Podałam adres kierowcy, który musiał mieć z nas niezły ubaw. Dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłam kierowcy i spojrzałam na Michała . WTF kurwa? Mój „książę” smacznie sobie  spał, zwinąwszy się w kłębek. Zrozpaczona spojrzałam na kierowcę, ale on tyko zaczął się śmiać. Stwierdziłam, że nie ma wyjścia. Obeszłam taksówkę i otworzyłam drzwi, na których spał siatkarz. Usłyszałam tylko wielkie „jebut”i zobaczyłam jak już obudzony siedzi pod taksówką i masuje sobie głowę.
- Kobieto! Czy ty mnie chciałaś kurwa zabić?
- Coś w tym stylu. Ale miło, że Śpiąca Królewna wstała !- jakoś pomogłam mu wstać i weszliśmy do hotelu. Ledwo co przekroczyłam jego próg, Michał dopadł fotela, który stał w holu  i wyglądało na to, że szybko z niego nie wstanie.
- Nie no, błagam cię! Do windy są dwa kroki, a jak będziesz tu siedział to nigdy tam nie dojdziemy.
Spojrzał na mnie spode łba i litościwie podniósł dupę z fotela.
Doszliśmy do mojego pokoju a ja poczuła się jakbym miała ze 100 lat i jedyne o czym marzyłam to wielkie łóżko. Niestety, królewicz miał takie same pragnienia i jak tylko weszłam do łazienki to w lustrze zobaczyłam jak pakuje i się do łóżka.
- Ej ej!Wstrzymaj chudź! Po pierwsze, nie śpisz w tym łóżku, a po drugie, idź się umyj bo śmierdzisz.
- Wypraszam sobie, ja nigdy nie śmierdzę, a poza tym śpię z tobą.
- Chciałbyś! -krzyknęłam , ale chyba mnie nie usłyszał, bo usłyszałam odgłos prysznica. Stanęłam przy otwartym oknie i chłonęłam zimny powiew wiatru, kiedy przypomniałam sobie o barku. Momentalnie go dopadłam i opróżniłam ze wszelkich alkoholi, które schowałam w szafce. Po 20 minutach z łazienki wyłonił się Michał w samym ręczniku.
- Hola, hola.Ubrałbyś się chociaż. Nie mam zamiaru oglądać twojego gołego dupska!
- O tym się jeszcze przekonamy! -powiedział i oberwał poduszką. Niestety, a może i stety, w momencie, kiedy próbował złapać poduszkę, puścił ręcznik i ukazał mi się w całej krasie. Nie powiem miał się czym pochwalić. Stałam tak i gapiłam się na łaskowe przyrodzenie, z zamyślenia wyrwał mnie jego śmiech.
- Hej dzieciaku,wracaj na Ziemię! Przyjemności mogą być później.
- Wal się!-powiedziałam i poszłam do łazienki. To, co tam zobaczyłam wyglądało jak istny armagedon. Wszędzie leżały ręczniki, a kafelki były zalane.
- Michał! Nie dożyjesz jutra. - w odpowiedzi usłyszałam jego śmiech . Umyłam się swoim ukochanym żelem ( który dziwnym trafem już się kończył). Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że Michał stoi przy oknie w takiej samej pozycji jak ja wcześniej. Podeszłam do łóżka i zaczęłam układać poduszki.
- Dobra, możesz spać ze mną, ale masz się trzymać swojej strony. Zrozumiałeś?-cisza
Odwróciłam się i zderzyłam się z gołym torsem Miśka.
- Hej, co ty robisz? - zaczęłam panikować, był stanowczo za blisko mnie. Spojrzał mi w oczy i powiedział :
- Przepraszam Cię za to.
- Za c.. - nie było mi dane dokończyć zdania, gdyż poczułam na swoich ustach jego usta. Momentalnie wplotłam mu ręce we włosy i odwzajemniłam pocałunek. Po chwili odzyskałam zdrowy rozsądek i odkleiłam się od niego, w momencie, gdy zaczął podwijać moją koszulkę.
- Proszę Cię ! Przestań. Nie możemy tego zrobić.
- Ale ja chcę.
Ostatnią rzeczą jaką pamiętam były jego usta na moich i ręce ściągające moją koszulkę ...

                                           ~~~~~~~~~~~~~~
Miałam dodać jutro, ale ze względu na piękną wygrana naszych chłopaków nie mogłam się oprzeć ! Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem i nawołuje do kolejnych. Następny rozdział dodam w sobotę , bo mam juz kilka kolejnych napisanych ( tak to jest jak się ma sprzątać w pokoju ;*) Pozdrawiam ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz