środa, 31 października 2012

Rozdział 2


                                        Too much of anything can make you sick
Nigdy więcej nie piję! Tak brzmiała moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Głowa niemiłosiernie pulsowała, a każdy nawet najmniejszy odgłos wydany przez moje serce wydawał się jakby ktoś walił w gong. Miałam zamiar wstać i udać się do łazienki, kiedy przypomniałam sobie (z trudem ) wydarzenia wczorajszej nocy. Odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam Michała, który był całkowicie odkryty i wyglądał przecudownie. Nie! Stop! Jakie cudownie, to nie miało prawa się stać. Miałam zapomnieć o facetach na jakiś czas. A ja oczywiście musiałam zrobić inaczej. Z ogromną nadzieją zajrzałam pod kołdrę i mimo, że wiedziałam co zobaczę byłam lekko rozczarowana. Leżałam kompletnie golutka i na maksa wkurwiona. Ostrożnie, tak aby go nie obudzić, podniosłam jego rękę i bardzo powoli poszłam do łazienki. Usiadłam na kibelku i próbowałam poukładać swoje myśli. Niestety myślami byłam przy moim nowym znajomym.
- Kurwa mać ! - krzyknęłam i cisnęłam perfumy o wannę .
Niestety, zrobiłam to za głośno i w drzwiach pojawił się golusieńki Michał.
- Cześć kochanieee- powiedział przeciągle i objął mnie w pasie – Jak się spało?
- Siemka, całkiem dobrze, tylko całą noc sapałeś mi do ucha.
- Jak chcesz możemy to powtórzyć – powiedział i dał mi soczystego całusa.
- Dzięki, ale nie -powiedziałam i wyswobodziłam się z jego objęć – Ubieraj się, musisz już iść.
- Ale dlaczego, nie podobało ci się?
-Tego nie powiedziałam, ale musisz już iść.
-No dobra, jak muszę. Ale pamiętaj mieszkam w pokoju 269, jak będę ci potrzebny to daj znać- puścił mi perskie oko i poszedł się ubrać.
W tym samym czasie napuściłam sobie wody do wanny i włączyłam radio. Robiłam wszystko, aby nie myśleć o Michale. Jednak nie bardzo mi to wychodziło. W wannie siedziałam tak długo, aż woda zrobiła się zimna. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem, kiedy zauważyłam na jednej z poduszek kartkę i czerwoną różę. Zaciekawiona odczytałam kartkę „ Droga nieznajoma, mam nadzieję, że powtórzymy tą noc. Jeszcze przez cały tydzień będę w hotelu. Czekam aż dasz mi znać. Buziaki. M.” No ładnie .Przyjechałam tu po to, aby zapomnieć o jednym, a spotkałam innego. Świetnie! Jak bardzo chciałabym porozmawiać z Majką. Chwila, telefon. Zaczęłam gorączkowo przeszukiwać pokój. Telefon znalazłam za szafką. Włączyłam go. 20 połączeń nieodebranych – 19 od Kuby i 1 od Majki. Stwierdziłam, że zadzwonię zaraz jak się ubiorę. 10 minut później czekałam, aż ona łaskawie odbierze telefon.
-No hej lala! Co tam słychać? -powiedziałam
-Klaudia! No nareszcie. Już myślałam, że coś ci się stało. Cały wieczór dzwoniłam do hotelu, bo nie odbierasz telefonu.
-Wiem i przepraszam. Telefon zostawiłam, bo Kubuś cały czas dzwonił a ja nie miałam ochoty odbierać
-Dupek. Jak on śmie dalej do ciebie dzwonić? Dobra, nieważne. Jak ci się tam podoba?
-Podobać,  podoba, ale nie mogę tu zostać. Wczoraj spotkałam jednego z kolegów twojego Michała. Trochę za dużo wypiliśmy i skończyło się to tak, jak się skończyło.
-Klaudia! Ja nie wiedziałam, że ty taka szybka jesteś.
-Wal się. Zresztą nieważne. Musisz przebukować mój bilet na dzisiaj. Błagam cię, nie mogę tu zostać.
-No dobrze, zadzwonię za pół godziny.
Czekają na telefon od Majki, wyciągnęłam torbę z szafy i zaczęłam się pakować. Wyciągając spod łózka spodnie, znalazłam koszulę, którą Michał miał wczoraj na sobie. Nie wiem dlaczego, ale spakowałam ją razem ze swoimi rzeczami. Położyłam na łóżku rzeczy na podróż, kiedy poczułam się strasznie zmęczona. Ściągnęłam z łóżka torbę i położyłam się spać. Po jakimś czasie obudził mnie dźwięk dzwonka.
-Halo? -powiedziałam sennie.
-Klaudia?- usłyszałam jego głos – Tak się cieszę, że odebrałaś. Błagam cię, nie odkładaj słuchawki. Dobrze wiesz, ze cię kocham. Ona to był tylko nic nieznaczący epizod. Jesteś tą jedyną. Przez ten cały czas myślałem o tobie i plułem sobie w brodę za to co zrobiłem.
-Jesteś pewien?  Bo nie dalej niż miesiąc temu widziałam cię z nią. Jakoś nie wyglądało to jak nic nieznaczący epizod.
-Proszę cię!
-Spierdalaj. - rozłączyłam się i wstałam z łóżka. W drodze do łazienki spojrzałam na zegarek. Było po 18. Przespałam 5 godzin. Obmyłam twarz i ręce zimną wodą, gdyż było strasznie gorąco. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz „Majka”.
-No i?- spytałam
-O 22 masz samolot do Wrocławia. Stamtąd zabierzemy cię z Michałem. Na jakiś czas zamieszkasz z nami.
-Jestem twoją dłużniczką. Trzymajcie się Kubiaki!
Miałam jeszcze 4 godziny. Na lotnisko jedzie się 40 minut. Przebrałam się w rzeczy na podróż i zeszłam do pobliskiego sklepu po wodę i jakieś tabletki na ból głowy. 2 godziny później byłam na recepcji i wymeldowywałam się z hotelu. Wcześniej zdążyłam zamówić taksówkę, dlatego po wyjściu z hotelu czekała już na parkingu. Na domiar złego był to ten sam kierowca co wczoraj. Przywitał mnie uśmiechem i wpakował walizki do bagażnika. Kiedy wsiadałam do taksówki, zobaczyłam Michała idącego w stronę hotelu. Chciałam szybko wsiąść do samochodu i odjechać, tak, aby mnie nie zauważył. Niestety, w tym momencie odezwał się mój pech i zapomniałam się schylić, co poskutkowało walnięciem głową w samochód. W tym samym momencie on spojrzał się w moją stronę i zastygł w ruchu. Wtedy zobaczyłam, że w ręku miał bukiet kwiatów i szampana. Zbił mnie tym z tropu. Szybko wsiadłam do taksówki i ruszyliśmy na lotnisko. Cały czas miałam przed oczyma jego zbolałą minę...

                                                   ~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam :( rozdział miałam dodać w sobotę, ale onet mnie chyba nie lubi i nie dał mi nic zrobić. Dzięki Bogu dzisiaj mu się odwidziało i oddaje w wasze ręce i oczy kolejny. Bardzo dziękuję za komentarze i nawołuje do kolejnych .
No moje panie, MAMY ZŁOTO. Teraz czekajmy tylko na IO i na kolejne złoto :) 
Pozdrawiam ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz