Gdzieś koło godziny 15 mieszkanie było wysprzątane, obiad ugotowany, a ja czekałam na telefon od Michała. Wprawdzie dobrze wiedziałam, że nawet nie zaczął treningu, ale łudziłam się, że jednak zadzwoni wcześniej. Patrzyłam się na telefon jak sroka w gnat. W końcu telefon zadzwonił, a ja poczułam się jak jakaś wiedźma. Z nadzieja spojrzałam na ekran „Zibi”.
No cóż,nie można mieć wszystkiego.
- No cześć Zibi, coś się stało?
Bóg jeden wie, jak bardzo nie chciało mi się z nim rozmawiać...
- Cześć piękna! Mam sprawę. Zatrzasnąłem się w kibelku i nie mogę wyjść. Mogłabyś wpaść na chwilkę i mnie uwolnić?
- Nie ma sprawy. Będę za 5 minut.
Założyłam buty i poszłam do sąsiedniego mieszkania. Weszłam do środka, ale drzwi od łazienki wcale nie były zamknięte. Podeszłam bliżej,ale Bartmana nie było nigdzie widać. Już miałam wychodzić,kiedy zderzyłam się z gołą klata siatkarza.
- Bartman! Co ty odwalasz? Myślisz, że nie mam co robić tylko przychodzić do ciebie na pogaduchy?
Wtedy spojrzałam w dół. Zibi stał kompletnie goły. Momentalnie zamknęłam oczy i odsunęłam się od niego. Siatkarz tylko jakby czekał na mój ruch i przyparł mnie do ściany.
- Zibi to nie jest śmieszne. Wypuść mnie, bo będę krzyczeć!
- W to akurat nie wątpię.
Zaczął podwijać moją koszulkę i błądzić językiem po mojej szyi. Wtedy poczułam od niego alkohol.
- Bartman jesteś nawalony. Puść mnie w tej chwili! Albo pożałujesz!
Nie chciałam tego robić, ale nie pozostawił mi wyboru. Z całej siły kopnęłam go w krocze i w momencie, kiedy on zwijał się z bólu ja uciekłam. Przed drzwiami spotkałam Kubiego i Majkę, którzy przed chwilą zajechali pod dom.
- Maju! Nareszcie, ale się za tobą stęskniłam – rzuciłam się przyjaciółce na szyje i długo nie wypuszczałam jej z objęć.
-Kicia! Ciesze się, że cię widzę, pomożesz?
Wzięłam od niej walizki i weszłyśmy do domu. Od razu usiedliśmy do obiadu, bo Michał za pół godziny miał iść na trening .
Zostawiłam śpiącą Majkę samą w mieszkaniu i poszłam na zakupy. Jednak jak to ja, zamiast pójść do sklepów z ciuchami poszłam do empiku. Zaopatrzyłam się w kilka nowych książek,kiedy dostałam sms'a od Bartmana o treści : Przepraszam.
Nie chciałam o tym myśleć, więc poszłam na kawę. Byłam mniej więcej w połowie nowej książki, gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo?
-No cześć. Byłoby mi bardzo miło, gdybyś do mnie wpadła . Zaraz prześle ci adres sms'em
I tak właśnie wyglądała nasza rozmowa, w której powiedziałam jedynie słowo. No ale cóż mówić, jak się zaraz zobaczymy.
Zamówiłam taksówkę i pojechałam pod wskazany adres. Stał tam śliczny,mały domek, a przed domkiem stał pewien wysoki siatkarz.
- Cześć – podszedł do mnie rozanielony i wpił się w moje usta- Zapraszam na włości!
Od progu powitał mnie Bartek razem z Russelem. Po krótkiej wymianie grzeczności, Michał zabrał mnie do swojej sypialni. Nie powiem moją uwagę przykuło stające na samym środku, wielgachne łóżko.Wzrok przeniosłam na widok za oknem i odparłam:
- Bardzo ładnie mieszkasz. Naprawdę, bardzo mi się tu podoba.
Liczy się koncentracja. Wszystko aby nie zejść na temat łóżka!
- Mi też. A najbardziej podoba mi się moje wielkie i bardzo wygodne łóżko – spojrzał na mnie znacząco i objął mnie w pasie – Może chcesz się przekonać? - poczułam jego usta na swojej szyi.
- Nie! Michał stop. Żadnego seksu. Jesteśmy dorośli i możemy zachowywać się jak dorośli ludzie. Możemy rozmawiać czy coś.
- W tym momencie jego mina była nie do opisania.
- Dobrze. Skoro tak, zgadzam się. Ale pod warunkiem, ze zostajesz na noc. Położymy się razem spać jak ludzie dorośli.
- Dobrze, ale napiszę, do Mai, że nie wrócę na noc.
- Dobrze! - powiedział i prosty jak struna wyszedł z pokoju.
Chyba przegięłam z tą stanowczością. Chciałam nie wyjść na łatwą, na co pewnie za późno, a tylko go wkurzyłam.
Półgodziny później wyszłam z łazienki przebrana w t-shirt Michała, który był idealny do spania. Mój książę czekał na mnie w łóżku, kiedy przechodziłam przez pokój,czułam na sobie jego pełne pożądania spojrzenie. Weszłam do łóżka i położyłam się obok niego. Tak słodko wyglądał zakryty kołdrą pod samą szyję.
- Naprawdę idziemy SPAĆ? - spytał z nadzieję w głosie.
- Naprawdę.
Na dowód swoich słów odwróciłam się do niego plecami i ułożyłam do snu. Michał przysunął się do mnie i objął mnie ramieniem, tak, że leźliśmy na tzw. łyżeczkę .
Zgasiłam nocną lampkę i zamknęłam oczy. Nie minęło pięć minut, kiedy na pupie poczułam rękę Michała .
- Michał! Weź tą rękę!
- Serio?
- Serio, serio. Bierz rękę, albo pójdę spać do Bartka .
- Dobrze mamo.
Jednak po chwili, poczułam jak zaczął podwijać moją koszulkę. Udawałam,że śpię i czekałam na to co zrobi. Już chwilę później próbował ściągnąć moje majtki.
- Spróbuj, a odgryzę ci rękę.
Słyszałam jak uśmiecha się pod nosem, a ja położyłam się na jego klacie.
- Idź spać – powiedziałam i zasnęłam.
Dzisiaj uwierzyłam, że do szczęścia mi wystarczy, bym przy tobie była, byś codziennie na mnie patrzył.
Obudziłam się gdzieś koło godziny 10. Kiedy otworzyłam oczy, Michał leżał na łokciu i mi się przyglądał.
- Dzień dobry! - dałam mu całusa i usiadłam.
- Dzień dobry!
Jego dobry humor był strasznie zaraźliwy. Jak to jest, że wystarczy jedna osoba,żeby poczuć się tak dobrze?
- Słodko wyglądasz, z tą cudowną fryzurą, wiesz?
- No nie wątpię.
Michał nachylił się nade mną i czekał na buziaka.
- Wiesz, że zaraz muszę iść, prawda?
- Wiem, ale obiecaj mi, że wieczorem przyjdziesz!
- Obiecuję - wstałam i zaczęłam się ubierać.
Siedziałam w taksówce i zastanawiałam się nad moim życiem. Gdyby nie ten głupi wyjazd do Rzymu nie poznałabym Michała i wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Może czasem ktoś musi odejść, żeby przyszedł ktoś nowy. Wysiadłam przed domem i zobaczyłam tam stojącego Batmana. Minę miał nie za wesołą!
- Klaudia!Nareszcie jesteś. Majka zemdlała. Właśnie jest w drodze do szpitala. Czekałem na ciebie. Jedziemy!
*****************
Witam Was serdecznie. Oddaje w wasze łapki kolejny rozdział i czekam na wasze niezawodne komentarze:) Witam gorąco nową czytelniczkę! Kochana, naprawdę bardzo chciałam dodać rozdział wcześniej, ale burza skutecznie odcięła mnie od internetu :) Kolejny rozdział w czwartek. Pozdrawiam was cieplutko :*
PS.Nie mamy złota, ale Krzysiu jest Najlepszym Przyjmującym, a dla mnie to dużo. Nie będę się rozpisywać jaka to jestem tym wszystkim zawiedziona. Wspomnę tylko o tym, ze cholernie nie podoba mi się ta nagonka dziennikarzy i wielkie pretensje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz