sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 24

                                                 I wanna do bad things with you!

- Musisz już iść!- potrząsnęłam głową blondyna, który otworzył oczy i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi cudeńkami.
- A może jakieś dzień dobry?
Charakterystycznie poruszył brwiami i znalazł się nade mną. W chwili, gdy ja podziwiałam jego wyrzeźbione ciało, on znaczył językiem drogę od ucha po obojczyk. Mimowolnie jęknęłam.
Bardzo chętnie poddałabym się jego pieszczotom. Niestety, była siódma co oznaczało, ze zielonooki zaraz zwali się z łóżka.
- Nie dzisiaj.
Odepchnęłam chłopaka i założyłam na tyłek bieliznę.
- W zasadzie to powinieneś się zbierać.
- Zostawiłem ci na szafce numer- wyszeptał przy drzwiach.
Złożył na moich ustach soczystego całusa i już go nie było.
Wracając do pokoju, sprawdziłam czy Bartman przypadkiem się nie obudził.Nie chciałam po raz kolejny zbierać od niego burdy. Nie był zwolennikiem mojego nowego trybu życia, toteż nocnych kochanków starałam się odprawiać po cichu.
Byliśmy w Rzeszowie od miesiąc i od tego czasu mogłam zaliczyć z połowę miasta. Widać znalazłam nowy sposób na odreagowanie. Owszem, na początku płakałam i na długie godziny zamykałam się w łazience. Jednak po pewnym czasie kobiece potrzeby zaczęły o sobie przypominać. Sama sobie nie wystarczałam, więc ruszyłam w miasto. Raz, drugi, trzeci i dziesiąty. Byłam nowa i mogłam pozwolić sobie na tego typu zabawy.
Wróciłam do pokoju i wzięłam do ręki kartkę. Kamil. W sumie ładne imię. Schowałam papier do pudełka, w którym piętrzyła się góra różnokolorowych karteczek z numerami telefonów.
Traktowałam to jako rozrywkę. Szczególnie, ze praktycznie cały czas siedziałam sama. Pan idealny jeździł na mecze i różne mitingi ze swoimi nowymi kumplami i wiecznie go nie było.
Przeszłam do wielkiej kuchni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Z braku laku zjadłam jabłko siedząc na blacie.
- Ktoś znowu u ciebie był- bez żadnego dzień dobry wpadł do kuchni i od razu zaczął drzeć mordę.
- Cześć, też miło cię widzieć.
- Odpowiesz mi?
- Nikogo nie było. Za dużo pornosów się naoglądałeś.
Wyraźnie zniecierpliwiony zielonooki zaczął wybijać nieznaną mi melodię o blat stołu.
- Ciebie to już chyba całkiem popierdoliło. Chyba wolałem jak całymi dniami płakałaś.
- Przykro mi, ale ty masz tu najmniej do gadania.
- Tzn?
- Przed wczoraj. Trojaczki. Kasia, Asia i Basia? Całą noc raczej w bierki nie graliście. W takiej sytuacji jesteś jedyną osobą, która może mnie pouczać.
- Zaczekaj!
Złapał mnie za rękę i kazał patrzeć w oczy. Zlekceważyłam go, ale ten pociągnął mnie  w swoją stronę.
- Po prostu nie chcę żebyś tego żałowała!
- Nie wierzę! Przykład moralności się znalazł. To nie ja puknęłam dziewczynę kumpla.
Zrobiłam to! Użyłam argumentu, po którym talerze same się tłukły a wilki wyły do księżyca.
- Dziwka!
- Kutas.
Weszłam do pokoju i rzuciłam tym co miałam w ręku. Wazon rozpadł się na części.

Pół godziny później, drzwi ponownie się otworzyły i do pokoju wszedł Zbyszek.
- Wyjeżdżam, wracam wieczorem. Kocham Cię pa!
- Co?- na dźwięk ostatnich słów o mały włos nie udławiłabym się serkiem.
- Wiedziałem, ze zareagujesz. Pa!
- Dupek.
Gdzieś koło 13 poszłam do łazienki, gdzie wzięłam nieprzyzwoicie długą, bo trzy godzinną kąpiel. Umalowałam się i owinięta ręcznikiem wyszłam z łazienki. Założyłam skórzane spodnie i wyciętą bluzkę,
która eksponowała kobiece wdzięki. Dobrałam do tego buty na niebotycznym obcasie, wzięłam do ręki kurkę i torebkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki i ruszyłam w miasto.  Do tej pory zdążyłam się zorientować, gdzie są najlepsze kluby w mieście i gdzie chodzą najlepsze "towary". Po ponad godzinnej jeździe dojechałam pod klub. Cholernie pewna siebie przeszłam przez parkiet i czując na sobie męskie spojrzenia usiadłam przy barze. Ku wielkiemu niezadowoleniu barmana zamówiłam sok i odwróciłam się w stronę tańczących.  Moją uwagę przykuł opalony blondyn z uśmiechem od ucha do ucha. Obłapiał łapskami tyłek koleżanki.  Bardzo ładnie poprosiłam barmana o przechowanie torebki. Wstałam i wiedząc, ze się na mnie patrzy obciągnęłam na sobie koszulkę. Przepychałam się przez parkiet i będąc juz bardzo blisko celu, przypadkiem się potknęłam i wpadłam na blondyna, który momentalnie mnie złapał.
- Przepraszam!- spojrzałam w zielone oczy chłopaka- Skracałam sobie drogę do łazienki.
Lekko i jeszcze bardziej przypadkowo przejechałam kolanem po kroczu blondyna i ruszyłam do łazienki.
Nie minęła minuta a w pustym pomieszczeniu pojawił się on. Na mój widok uśmiechnął się diabolicznie i zaciągnął do kabiny. W natłoku szarpaniny i szybkiego ściągania spodni, posadziłam go na kiblu i usiadłam na nim okrakiem. Blondyn zsunął moja koszulkę i uwolniwszy piersi zaczął się nimi bawić.
- Masz gumkę?- wysapałam kiedy się ode mnie oderwał.
- O żesz kurwa.
- Spokojnie.
Wyciągnęłam ze spodni gumkę i pomogłam mu ja założyć. Chłopak pociągnął mnie na siebie.Aż jęknęłam. Nowy znajomy nie był ani delikatny, ani nie doświadczony. Ruchy jego bioder przyprawiały mnie o zawrót głowy. Ani na chwilę nie zwalniał. Wręcz przeciwnie. Łazienka wypełniała się naszymi jękami. Kiedy myślałam, ze już więcej nie wytrzymam zaczął przygryzać moją szyję, co ostatecznie doprowadziło mnie do szaleństwa.
Bardzo szybko wstałam i ubrawszy się zostawiłam mojego kochanka samego. Wzięłam torebkę od barmana i już odwracałam się do wyjścia, kiedy dopadł mnie przy barze.
- Masz długopis?
Barman podał mu to o co poprosił. Chłopak podwinął rękaw kurtki, którą przed chwilą założyłam i na ręce napisał swój numer.
- Szymon. Dzwoń jak będziesz miała czas na rundę drugą!
- Klaudia.
Posłałam mu swój najpiękniejszy uśmiech i wyszłam z klubu. Nogi lekko mi się trzęsły, ale doszłam do jednej z taksówek.
Weszłam do pustego domu i dopadając kanapy w salonie ściągnęłam szpilki z nóg. Rozmasowałam pulsujące stopy i włączyłam telewizor. Akurat trafiłam na nową część Zmierzchu. Leżałam kompletnie bez życia i patrzyłam się na nowe pokolenie świecących wampirów. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.

Obudziłam się po 13. Przez spanie na kanapie byłam cała obolała. Z trudem wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i wybuchnęłam śmiechem. Blondyn zostawił po sobie pamiątkę w postaci krwistoczerwonej malinki.  Uśmiechnęłam się sama do siebie i po spisaniu jego numeru na kartkę, wzięłam prysznic.
Zadzwoniłam do niego po wyjściu z łazienki. Zapowiedział się na 15. Przed jego przyjściem zdążyłam jeszcze posprzątać w domu i zjeść obiad.
W drzwiach pojawił się punktualnie.
- Wiedziałem, ze zadzwonisz!- powiedział po przejściu przez próg- Dzisiaj jestem przygotowany.
Wyciągnął z kieszeni skórzanej kurtki paczkę prezerwatyw i szeroko się uśmiechnął.
- Myślisz, że tyle będzie ci potrzebne?
- Nigdy nic nie wiadomo.
Bez zbędnych ceregieli zaciągnęłam go do sypialni i daliśmy się ponieść emocjom.

-Chcesz coś do picia?- wysapałam siedząc pod ścianą.
- Chętnie.
Wyskoczyłam z łóżka i wróciłam z wodą. Szymon wypił łapczywie i odstawił kubek.
- To co, powtórka?
- Bardzo chętnie.
Rozłożyłam się na nim jak kotka i dałam bardzo soczystego buziaka. Chciałam prowadzić, jednak on miał inne zamiary. Przeturlał się nade mnie i spojrzał na moją szyję.
- A jednak zostawiam ślady!- wyraźnie ucieszony polizał mnie po karku.
W tym samy czasie jedną ręką pieścił moje piersi. Zjeżdżał dłonią coraz niżej i już prawie doszedł do ziemi świętej ale oczywiście musiał zadzwonić telefon. Wiedziałam kto dzwonił. Tylko na jedną osobę miałam taki beznadziejny dzwonek.
- Kurwa...
- Nie odbieraj!- wysapał mi do ucha.
- Wybacz skarbie, muszę. Halo?
_ No nareszcie. Słuchaj wracam za godzinę. Po 20 wpadną chłopaki i będziemy się alkoholizować. Możesz uzupełnić zapasy?
- Jasne. Do później.
- Złe wieści?
- Niestety. Musisz iść.
- No cóż- stanął za mną i zaczął całować mnie po karku- Masz numer, dzwoń o każdej porze dnia i nocy.
Wróciłam na ziemię, kiedy drzwi zamknęły się za Szymonem. Ogarnęłam pokój i założyłam na siebie jakieś ciuchy. Spojrzałam w lustro i owinęłam szyje chustką. W ten sposób ukryłam piętno wczorajszej nocy.

Dochodziłam powoli do kasy z wózkiem załadowanym alkoholami. Przypomniałam sobie o winie i wracając z nim z wielkim impetem wpadłam na czyjś tors. Zadarłam głowę w górę i spojrzałam w twarz chłopaka.
- Przepraszam- wydukałam patrząc w jego oczy.
- Nie, to moja wina. Nic ci nie jest?
- W porządku. Dzięki.
- Piotrek Nowakowski. Jeszcze raz przepraszam.
- Klaudia Wojciechowska.
- To ty!
- Ja?
- Ty mieszkasz z Zibim. To do was dzisiaj idziemy i to o tobie gada jak nakręcony.
- Świetnie.. Poczekaj, to on jest w domu?
- No tak. Tak myślę.
Wybrałam numer bruneta.
- Haloou?
- Jesteś w domu? To zapieprzaj pod supermarket. Sama ci tego nie będę nosić. Cześć.
- Niepotrzebnie. Możemy ci z tym pomóc.
- My?
Podniosłam oczy znad telefonu. Obok Piotrka stał jeszcze jeden pan.
- Ano my. Witam ja cię. Krzysiu Ignaczak. Całuje rączki!
- Klaudia. Miło mi.
- Nie, to wreszcie mi jest miło, ze ciebie widzę.
- Czy jest ktoś, kto mnie nie zna?
- Wątpię.
Zapłaciliśmy za zakupy i czekaliśmy na Zbyszka na parkingu. Wielkim zaskoczeniem był Pitu, który miał kawał na każdy temat rozmowy. Wreszcie pojawił się piękny i opalony Zbysiu.
- Cześć panowie. To co, zapraszam do nas.
Podzieliliśmy się siatkarzy i poszliśmy do domu. Oprócz siatkarzy spotkanych w sklepie przyszedł jeszcze Grzesiu Kosok, Paul Lotman i Schops, którego bardzo polubiłam. Panowie wlewali w siebie litry alkoholu, opijając jakieś zwycięstwo. Nie pozostawałam w tyle i po dwóch godzinach zaczęłam widzieć skrzaty w rogu pokoju.
W czasie, gdy Bartman ogrywał Krzyśka w jakąś grę na X-boxie wdałam się w naprawdę miła rozmowę z Nowakowskim. Nie wiem co musiał sobie o mnie pomyśleć, bo był praktycznie trzeźwy,z a to ja śmiałam się ze wszystkiego. Inną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, były ukradkowe spojrzenia, które Zbyszek posyłał w moim kierunku.
- Dobra panowie, ja pasuje.
Pożegnałam się ze wszystkimi i zamknęłam w sypialni. Miałam kilka nieodebranych połaczeń od nowego kolegi Szymona. Ilość alkoholu i dobry humor popchnęły mnie do rozmowy z nim.
- Szymon, dasz radę być u mnie za 10 minut? Jesteś mi teraz bardzo potrzebny!
Ukradkiem wyszłam z domu stałam na dole czekając na Szymona. Stałam, wpatrując się w lampę, kiedy ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął do śmietnika.
- Będziesz grzeczna?
- Nie!
Odwróciłam się do roześmianego Szymona i przyparłam go do ściany. Szybkie i namiętny pocałunku. Jeszcze szybsze macanka i Szymon stał bez spodni. Zaczęliśmy szarpać się z guzikami w moich jeansach, kiedy usłyszałam czyjeś kroki.
- Cii.
Oparłam się o ścianę i patrzyłam jak ktoś wyrzuca śmieci. Spojrzał w nasza stronę i wyszedł. Przeszedł krok i zamarł. Gwałtownie odwrócił się w naszą stronę.
- Klaudia? Co ty tu robisz? Myślałem, że śpisz.
- To twój chłopak?
- Gorzej.
- Teraz tak się bawisz? Bździsz się po śmietnikach z okolicznym menelstwem? Idziemy do domu!
- Nigdzie nie idę.
Zibi podszedł bliżej, ale Szymon zablokował mu drogę.
- Nie słyszałeś kolego? Ona tu zostaje.
- Odsuń się, albo złamię ci tą rękę.
Chwilę się szarpali, aż wreszcie Szymon dostał w ryj na tyle mocno, ze przewrócił się wpadając na kartony.
- Idziemy.
Przeszedł nad zwijającym się z bólu Szymonem i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Puść mnie, słyszysz?
Próbowałam się wyrwać. Waliłam w niego pięściami i nogami, jednak ten nie ustąpił. Dopiero, kiedy weszliśmy do domu postawił mnie w pustym salonie.
- No i po co to robisz? Prosił cię ktoś?- krzyknęłam, rzucając w niego poduszkami.
- Uspokój się.
- Nie rozkazuj mi! Nie jesteś moim ojcem!
- Może i nie, ale martwię się o ciebie! Nie chcę żebyś zmarnowała sobie życie! Martwię się o ciebie.
- To się nie martw.
- Muszę, bo nie jesteś sobą.
- A niby kim?
- Nie wiem. Założyłaś sobie maskę i udajesz, ze wszystko jest w porządku. Dziewczyno opanuj się!
- Bo co?
- Bo nie jesteś tą, w której się zakochałem!

                                                                     **************
Tak właśnie kończą się maratony True Blood :) najbardziej zboczony rozdział całego bloga :)
Wróciłam! Choroba pokonana, lekcje odrobione, ale jak patrzę na zaległości na waszych blogach to aż mi wstyd. W ten piękny sposób kończymy z systematycznością i kolejne rozdziały będę dodawać chaotycznie :) jestem aż tak przewidywana, że wiedziałyście o przyszłym, uczuciu Bartmana Ze Klaudią? Cholerka. kolejny rozdział nie wiem kiedy. w piątek jedziem z Kubiakową na Berlin, więc pewnie nie będę miała czasu. Pozdrawiam was wszytskie. Buziaczki.
PS. a za chwilkę kibicujemy JW :)

20 komentarzy:

  1. Wiedziałam!! Wiedziałam, że Zibi zakochany w Klaudii po uszy! I dobrze! A teraz muszą żyć długo i szczęśliwie :)
    Pozdrawiam Kinga :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ua pojechałaś :D ja wiedziałam, ale tak zboczonego rozdziału się nie spodziewałam ^^ czekam na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak myślałam iż prędzej czy później się w niej zakocha. Dość burzliwe życie prowadzi Klaudia w Rzeszowie ;)
    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 20 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu się przyznał. Przestał udawać, że wizyty chłopaków przeszkadzają mu tylko dlatego, że się o nią troszczy. Więc zakochał się... Wiedziałam. Już dawno można było to powiedzieć o Twoim Zbyszku. Tylko jak Klaudia na to wszystko zareaguje? Może warto byłoby dać Bartmanowi szansę, a może lepiej uciec do Jastrzębia, Włoch, czy na koniec świata. Czekam z niecierpliwością na kolejny, w zasadzie już chciałabym wiedzieć, co zrobi z wyznaniem bruneta Klaudia :)
    Rozdział nie taki aż strasznie zboczony :P Fakt faktem, że jeszcze tu aż tak dużo seksu nie było :P
    Buziaki wielkie :***


    http://marzen-gorzki-smak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, ale po raz kolejny muszę. O kurwa. O kurwa. O kurwa!
    Zibi się zakochał, zakochał się w naszej nieobliczalnej Klaudii! *-* Aż muszę sobie trochę popiszczeć, co nie skończy się dla pozostałych domowników zbyt dobrze. :D
    Dżisas, co się z tą dziewczyną stało? Chociaż uwielbiam erotykę, to muszę przyznać Bartmanowi rację. Klaudia zmieniła się nie do poznania, że o posadzie już nie wspomnę. Ładnie to tak obrobić i przetrzepać pół męskiego Rzeszowa? Kamil, Szymon i inni napaleńcy, boże, dużo ich jeszcze będzie? Ja mam nadzieję, że po tym wyznaniu jedynym facetem, z którym Klaudia będzie dzieliła swoje doznania, to Zbysiu, a co!
    Chaos to ja ci zrobię, jak prędko nie dodasz kolejnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O... Czy Zbyszek się przyznał, ze Klaudię kocha, czy ja ma jakieś omamy? Jednak to pierwsze, co?
    Teraz ma być tylko lepiej!

    Tak więc nadrobiłam wszystkie, bardzo wciągające.
    W wolnym czasie zapraszam cię do mnie na when-the-sun-goes-downstairs.blogspot.com i greens-art-handmade.blogspot.com.

    Pozdrawiam i czekam na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakochany Zbysiu, zakochany Zbysiu :DD
    Nie podoba mi się taka Klaudia, mam nadzieję, że się opamięta.
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  8. to nie tak, że jesteś przewidywalna, po prostu nasze umysły są takie bystre! po raz kolejny powiem wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! :) i dobrze, że tak się stało. :) oczywiście uczucia Bartmana nie są dla mnie zaskoczeniem, bo od dawno podejrzewałam Go o takie rzeczy! ;) dobrze, że w końcu się przyznał, w sumie w takich okolicznościach, żaden facet na Jego miejscu by nie wytrzymał. "obrabianie" połowy miasta to jednak nie przelewki! ciekawe, ciekawe jak Klaudia na to zareaguje, śmiem twierdzić, albo nie, fajnie by było jakby to odwzajemniła :)pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Każda kolejna linijka zaskakiwała mnie bardziej :D. Nie spodziewałam się "takiej" przemiany Klaudii, ale największe wrażenie zrobiły na mnie ostatnie słowa Zbyszka :D. Czekam na następne! Pozdrawiam ;* ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział :). Pozdrawiam :)
      [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

      Usuń
    2. Pojawił się kolejny rozdział :). Zapraszam i pozdrawiam :)
      [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

      Usuń
  10. O kurwa!! Zibi się zakochał?? Nie no-masakra jakaś... Zboczony ale fajny rozdział :)) czekam na nn, buziaki :**

    just_she

    OdpowiedzUsuń
  11. zanim nadrobię wszystkie rozdziały troszkę minie, ale póki co zapraszam do siebie do zapoznania się z prologiem i I rozdziałem :) oczywiście dodaję do obserwowanych, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiedziałam, że już wtedy w kuchni, Zbyszek nie żartował. Mina Klaudii musiała być bezcenna. Szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia jak ona zareaguje na wyznanie Bartmana. Myślę, że coś wymyślisz;)
    A teraz zapraszam na ostatni rozdział na http://okulary-oknem-na-swiat.blog.onet.pl/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, zboczony :) Zbyszek w końcu powiedział to! Wiedziałam, że pod tym jego dziwnym zachowaniem coś się musi kryć :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No nareszcie Zbysiu się przyznał;D Fajniutki rozdzialik;)
    A u nas kolejny:
    siatkarskamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowy rozdział :). Pozdrawiam! :)
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Na http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ pojawiła się nowość :). Serdecznie zapraszam :).

    OdpowiedzUsuń
  18. poprooooosimy nowy :)

    OdpowiedzUsuń