piątek, 2 listopada 2012

Rozdział 22

                                             Zanim powiesz jej, że To był ostatni raz.
                                         Zanim dzień spłoszy srebrnego ptaka nocy' 
                                        Rozkołysz, rozkołysz, rozkołysz jeszcze raz.


- Michał, obudź się!
Ten głos, głos którego nie powinienem słyszeć.
- Klaudia?
- Chyba ci się kochanie imiona pomyliły!
Otworzyłem oczy i zobaczyłem leżącą obok Milenę. Bardzo gwałtownie usiadłem.
- Kurwa! Co ja narobiłem?!
Wyskoczyłem z łóżka i ubrałem się w to, co znalazłem na podłodze.
- Jak wrócę ma cię tu nie być. Zrozumiano?
- Ale Michał, co z dzieckiem?
Milena spojrzała na mnie i teatralnym gestem złapała się za brzuch. Dopiero teraz zauważyłem sztuczność jej gestów. Spojrzałem na nią tak, jak Klaudia.
- Zobaczymy jak urodzisz. Na razie nie mam pewności,że jest moje. Powtarzam, jak wrócę ma cię tu nie być. Klucz zostaw pod wycieraczką. Cześć.
Wyszedłem z domu, zastanawiając się nad tym co ja najlepszego zrobiłem. Wybrałem jej numer- "Abonent chwilowo nieosiągalny. Prosimy spróbować ponownie." I tak całe 5 razy.

                                                                        *

Gapiłam się na zdjęcie, które było kolejnym przykładem mojej głupoty.  Który facet wybrałby dziewczynę zamiast dziecka? Idiotka. Pusta kretynka, która chcąc być szczęśliwa straciła do reszty rozum.
Nie mogąc dłużej patrzeć na wyszczerzoną byłą  Michała, rzuciłam telefonem, który przy spotkaniu z krwistoczerwoną ścianą sypialni rozłożył się na części pierwsze.
- Łoho! Spokojnie kochanie. Czymże ci zawinił ten biedny telefon?
Wyraźnie zadowolony zielonooki wszedł do pokoju bez koszulki, za to z dwoma parującymi kubkami.
- Kawa?
- Nie. Lekarstwo.
- To jest nie fair. Ty masz kawę,a ja nie jestem już chora.
- Pij!
- Jesteś okropny, wiesz?
- Słyszałem. Pij to.
Powąchałam napój. Zapach przekombinowanej cytryny zakręcił mnie w nosie.
- Muszę?- błagalnie spojrzałam na siatkarza.
- Musisz. Inaczej nie dostaniesz obiadu.
- Dobrze tato.
Wypiłam to cholerstwo i odstawiłam kubek. W międzyczasie wpadłam na szatański plan.
- Co będziemy dzisiaj robić?
Mówiąc to, patrzyłam prosto w jego zielone oczy i rozpinałam koszulę. Materiał opadł, a ja zostałam w samej bieliźnie.
- Yy. Mogę wiedzieć co robisz?
Biedny, był tak zdezorientowany, że nie mógł oderwać oczu od mojego biustu.
- Hej- musiałam kilka razy klasnąć, żeby wrócił na Ziemię- Żartowałam. Idę się myć.
Śmiejąc się pod nosem weszłam do łazienki.
Wzięłam stanowczo za długi prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Postanowiłam sprawdzić, jakich rzeczy używa nasz piękniś. Otworzyłam jedną z szafek i lekko mówiąc, ścięło mnie. Ilość kosmetyków jaką posiadał Bartman była przytłaczająca. Kosmetyków i nie tylko. Wyciągając jeden z kremów nawinęłam się na stos prezerwatyw i różnorakich żelów marki D. Zapukał do drzwi a ja, jako etatowa niezdara, zrzuciłam stosik gumek z półki.
- Co jest?- krzyknęłam upychając wszystko do szafki,
- Mogę wejść?
- Moment.
Czerwona jak burak, usiadłam na kibelku i poprawiłam ręcznik.
- Właź.
Niepewnie otworzył drzwi i wlazł do środka. Widząc mnie, morda ucieszyła mu się jeszcze bardziej.
- Co ty taka czerwona? Ups. Przeszkodziłem w czymś?
Spojrzałam na niego z głupkowatą miną, próbując dojść, co też on sobie wymyślił. W tym czasie Bartman tak bardzo trząsł się ze śmiechu, ze o mało co nie wybił sobie szczoteczką swoich pięknych ząbków.
- Głupi jesteś!
Wyszłam z łazienki, ciesząc się, że myszkowanie uszło mi na sucho.
- Klaudia!
- No?
Wróciłam do łazienki, gdzie Zbyszek stał na środku łazienki z prezerwatywą w ręku.
- Kochanie, jak chciałaś pożyczyć to wystarczyło ładnie poprosić.
- Wal się.
Zostawiłam usatysfakcjonowanego Bartmana w łazience  i poszłam się ubrać we wczorajszą sukienkę.
Kiedy wróciłam do kuchni, gospodarz robił obiad.
- To ty i gotować potrafisz?
- Zdarza się. Nie mów mi teraz, ze nie jestem bardziej pociągający.
- Marzy ci się.
Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi.
- Stój i mieszaj mięso. Pójdę otworzyć.
Wzięłam do ręki łyżkę i posłusznie zaczęłam maltretować mięso.
- Do ciebie.
Odwróciłam się i zamarłam. W kuchni stał Michał.
- Cześć- zaczął niepewnie.
- Hej.
- Milena się wyprowadza.
- Więc?
- Możesz wrócić.
- Mogę, ale nie chcę.
- Klaudia. Wróć do domu. Kocham cię.
- Wczoraj nie byłeś taki pewny.
- Wczoraj gadałem głupoty.
- A zdjęcie?
- Co?
- Dostałam od ciebie zdjęcie. Ty i Milena leżycie razem w łóżku.
- Klaudia...
- Posłuchaj mnie, jeśli nie chcesz, żeby zawartość tego garnka wylądowała na twojej twarzy to stąd kurwa wyjdź.
Odwróciłam się i nie ruszyła dopóki nie wyszedł.
- Ja cię jednak nie rozumiem- powiedział zielonooki wchodząc do kuchni- Kochasz go, więc po co ta szopka?
- Biorę go na przetrzymanie.
Stanął za mną i biorąc moją rękę, w której trzymałam łyżkę, zaczął mieszać obiad.
- Zuch dziewczynka- mówiąc to, uszczypnął mnie w pośladek.
-Bartman!
Odwróciłam się i zobaczyłam jak spieprza do sypialni.
- No nie mów, że tego nie lubisz.
- Przysięgam ci, nie dożyjesz jutra!

                                                                          *

Mijałem kolejne osoby, ale nie widziałem ich twarzy. Chciałem być w domu i się upić. Tylko tego w tej chwili potrzebowałem. Wszedłem na osiedlę i zobaczyłem, ze światła w domu są zapalone. A to oznacza, ze albo chłopcy wrócili, albo... Milena.
Wbiegłem do domu i znalazłem ją leżącą na schodach w kałuży.
- Co jest?
- Rodzę!
- O kurwa!

                                                                          *

- Przepraszam, że nas nie było, ale jesteśmy u rodziców Michała.
- Nic się nie stało. Już mi lepiej.
- Czeeść Klaudia!- usłyszałam w słuchawce melodyjny głos Michała.
- Cześć Misiek.
- Wpadniemy jutro. Nie martw się o nas.
- Trzymajcie się.
- Pa.
Weszłam do salonu niezauważona. Z resztą nie było to trudne. Bartman rozłożył się na kanapie z popcornem i oglądał "Władcę Pierścienia" na fulla.
- Idziesz gdzieś?
- Tak, po rzeczy. Nie będę chodziła w jednej sukience.
- Jest po dwudziestej. Mam cię podrzucić?
- Nie. Przejdę się, ale dzięki.

Weszłam do pustego domu. Miejsca, w którym miałam być na zawsze a zostałam na chwilę..
W drodze do sypialni nie zapaliłam ani jednego światła. Sunęłam ciemnymi korytarzami napawając się ciszą.
Doszłam do sypialni i otworzyłam szafę. Po omacku znalazłam torbę i zaczęłam wyciągać swoje rzeczy.
- Wybierasz się gdzieś?
O mało nie dostałam zawału.
Odwróciłam się i z trudem zauważyłam Michała siedzącego na fotelu.
- A jak myślisz? Nie sądzisz chyba, że tu zostanę, co?
- Tak właśnie myślę.
Podszedł do mnie i objął moją twarz. Myślałam, ze serce wyskoczy mi z piersi. Zamknęłam oczy. i ze zniecierpliwieniem czekałam na to, co się wydarzy.
- Nie puszczę cię bez pożegnania.
Mówiąc to, całował każdą część mojej twarzy. Oczy, nos, policzki, usta. Wreszcie doszedł do ust. Delikatny, początkowo, pocałunek zmienił się w coś szalonego i nieokiełznanego. Zrzuciliśmy rzeczy z szafki, na którą posadził mnie Michał.
 Chwilę później, siedziałam na tej samej szafce i łapczywie łapałam powietrze. Byłam wyczerpana.
- To było...
- Wiem.
- Milena urodziła chłopca.
- Gratuluję.
- Dzięki.
Słyszałam jak zmęczony, z trudem mówił cokolwiek.
Wstałam, podciągnęłam majtki i zapaliłam światło.
- Muszę iść.
- Wiem- powiedział smutny.
Spakowałam resztę rzeczy i zadzwoniłam po Zbyszka.

Pięć minut później siedziałam w jego samochodzie.
- Co wyście tam robili?
- Czemu?
- Bo wyglądasz jak Starówka po bombardowaniu.
- Bardzo śmieszne. Patrz lepiej na siebie.
Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy.
- Chodź spać. Walizki przyniosę jutro.
Weszłam do sypialni, w której łózko było rozłożone. Pokój wypełnił zapach świeżej pościeli.
- Zbyszek- zaczęłam patrząc w jego zielone oczy.
- Spokojnie. Ja śpię w salonie.
Wyszedł a ja całkowicie wyczerpana padłam na łóżko.

                         

                   Dwa tygodnie później..

Ostatni tydzień wakacji. Każdy korzysta jak może. Kubiaki wyjechały nad morze, ciesząc się ostatnimi chwilami tylko we dwoje. A Michał? Oficjalnie nie jesteśmy już razem. A nieoficjalnie ciągle ze sobą sypiamy. Wpadliśmy w ten dziwny wir,z którego żadne z nas nie chce wyjść. Ja go kocham on mnie też, ale czekamy na odpowiedni moment, żeby do siebie wrócić. Dziecko, słodki chłopczyk imieniem Miłosz okazał się pierworodnym Michała. Siedzą teraz we dwoje i babrają się w kupkach. Nawet Zbyszek korzysta jak może. Wnieśliśmy do pokoju łóżko i teraz co nos sprowadza inną "narzeczoną". Albo dwie. Przez te dwa tygodnie przewinęło się ich tyle, że zapamiętanie wszystkich imion byłoby masochizmem.
Dla ułatwienia wszystkie nazywam Kasią. Jedna część jest wielce oburzona. Natomiast druga nie reaguje, patrząc maślanym wzrokiem na swojego boga.
Wyszłam właśnie z pracy zostawiając Maćka samego z pijanymi fanami Manchesteru United.
- Zawieźć panią gdzieś?
Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego Michała.
- Chętnie.
Podjechaliśmy pod najbliższe garaże. Szybki, ale namiętny seks. Długa rozmowa o wszystkim i buziak na dobranoc.
- Kocham cię- powiedział, odprowadzając mnie pod klatkę.
- Wiem- spojrzałam w jego smutne i zmęczone oczy.
- Jeszcze trochę i ogarnę wszystkie sprawy.
- Wiem. Dobranoc.
Weszłam na klatkę, gdzie przywitały mnie dzikie odgłosy i bardzo dużo krzyku. Przez kolejne pietra jak mantrę powtarzałam " Błagam tylko nie dzisiaj, błagam tylko nie dzisiaj." Przekroczyłam próg mieszkania i zostałam wręcz ogłuszona. Nowa narzeczona Bartmana  miała bardzo wysoki i piskliwy głos.
Już drugą godzinę wysłuchiwałam dowodów super wyczynów Zibiego.
Gdzieś koło drugiej nad ranem przestali, a ja wreszcie mogłam zasnąć.

Obudziły mnie... krzyki. Wkurwiona wstałam i bez pukania weszłam do sypialni Zbyszka. Powitał mnie widok jego gołego dupska.
- Ludzie! Rozumiem poranny seks, porannym seksem, ale dajcie się wyspać.
Wyszłam trzaskając drzwiami. Nie poszłam już spać. I tak bym nie zasnęła.
Zrobiłam sobie kawę i zostałam w kuchni.
Po pół godzinie, drzwi sypialni się otworzyły i smok wyszedł ze swoją blond owieczką.
- Cześć, Pamela jestem!
- Klaudia.
- Miło było cię poznać. Do zobaczenia kochanie.
Dziewczyna wyszła z domu.
- Nie odprowadzisz koleżanki?
- Sama trafi do wyjścia.
- Po takim tournee to powinieneś postawić jej obiad.
Wyszedł nie zaszczycając mnie nawet spojrzeniem.

Przez kilka kolejnych dni nie dostałam ani jednej wiadomości od Michała. Powoli zaczynałam się tym martwić.
Siedziałam przed telewizorem, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!
Do salonu wszedł Michał. Miał minę zbitego psa. Wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
- Musimy pogadać.
Ton jego głosu wywołał na moim ciele drgawki.
- Coś się stało? Coś z małym?
- Nie. Z Miłoszem wszystko w porządku. Chodzi o nas. Wyjeżdżamy z Mileną i małym do Włoch. To koniec. Wiem, że sobie poradzisz.
I tak po prostu wyszedł, zostawiając mnie samą.
Osunęłam sie na ziemię. Nie mogłam oddychać. Czułam się jakby ktoś wyciął mi płuca i zaszył mnie kompletnie pustą. Zaczęłam płakać....

                                                                   ***********
Taa :) Definitywny koniec ze sronetem. to co się tam wyprawiało jest nie do opisania. Może i piszę się to wsztsko szybciej, ale weny nie ma i nie wiem czy wróci. W kolejnym tygodniu macie ode mnie spokój. Musiałam dodać go dzisiaj, bo w nast. tygodniu będę zajebana, wybaczcie, ilością prac sprawdzianów i innych tego typu rzeczy. Podobno nauczyciele to ludzie, ale nie jestem do tego tak bardzo przekonana.
Trzymajcie sie moje kochane, a za liczne uznania pięknie dziękuję :* trzymajcie się ;*



14 komentarzy:

  1. sprawiłaś mi taką niespodziankę jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział, a później czytam, że nie będzie rozdziału we wtorek. no ej! bez takich ;] dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? przecież to jest ewidentne, że Michał kocha Klaudię, to dlaczego do jasnej cholery jedzie do Italii?! ok ja rozumiem, że to jednak jest jego dziecko, ale to nie oznacza, że musi być razem z tą, nie używając brzydkich słów, kałamarnicą! na prawdę zrobiło mi się smutno na koniec rozdziału, bo nawet nie wyobrażam sobie z jak głośnym odgłosem pękło Jej serce. może trzeba było schować dumę do kieszeni i wrócić do Niego wtedy, kiedy był jeszcze na to czas? teraz już chyba zostaje tylko "co by było gdyby". śmiem twierdzić, że Zbigniew będzie miał swoje pięć minut, ale nie jestem pewna, że to będzie dla Niej to samo. w końcu kochała Michała nawet po tym jak przespał się z Mileną, więc tego uczucia tak łatwo nie zapomni. Mam mały promyk nadziei, że może jednak Monsieur Łasko nie opuści granic naszego kraju. pozdrawiam gorąco, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ua, to ja trzymam kciuki, aby chęć do nauki przyszła, skoro tak bardzo jesteś zawalona. :) :*
    Naprawdę nieczęsto zdarza mi się kląć w komentarzach, ale tym razem muszę. Łasko to popierdolony chuj! Okej, skończyłam swoją bulwersację. Co on sobie wyobraża? Początkowo walczy jak lew, później przygodny seks, a teraz tak po prostu Adios? Kurwa mać, zwariował. Ups, przepraszam.
    Milenę, mimo matkowania, trzasnęłabym twardym chlebem z Biedronki w łeb. Musiała się pojawić, musiała wszystko zniszczyć, podrzeć na kawałeczki? Sukowaty babsztyl.
    Hm, i tak udało ci się porządnie mnie rozśmieszyć. Zbychu, gumki, klepanie po tyłku, czyli klimaty, za które ręce i nogi daję sobie odciąć. <3 No, Bartman ma swoją chwilę sławy. Musi tylko przestać pieprzyć panienki z okolicy i zabrać się za Klaudię, w tym moralnym znaczeniu. :)
    Pozdrawiam i przepraszam za wulgaryzmy. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, tak nie miało być. Wszystko zrobiło się na odwrót, Klaudia i Michał mieli być szczęśliwi, mieli się kochać. Szkoda, że zostało tylko to drugie. Przecież ślepy by zauważył, że oni się po prostu kochają i do siebie pasują. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego Łasko podjął taką a nie inną decyzję. Może to pod przymusem Mileny? W głębi serca na to właśnie liczę, Michał niech w końcu przejrzy na oczy i sam sobie odpowie na pytanie co jest dla niego ważne. Przed Klaudią ciężki czas, więc będzie potrzebowała wsparcia, a że tylko Zbych jest na miejscu...cóż poradzić? Pora przestać zajmować się Kasiami, i pomóc Klaudii. :)
    Pozdrawiam, i życzę przetrwania nadchodzącego tygodnia.Liczba "atrakcji" zapewnianych nam przez nauczycieli, jest ogromna.Po prostu nie moge się doczekać poniedziałku...

    OdpowiedzUsuń
  4. ouuu no ot się porobiło...
    ej no ale bd 11sty listopada i weekend to moze cos dodasz? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz łasko to już przegiął totalnie! Wyprowadził mnie z równowagi i straciłam całą wenę na komentarz. Zbyszek to niezły kozak :D Co jakiś czas inna. Co niektórym to się powodzi ;)

    Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 16 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam :) Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 17 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)

      Usuń
  6. A więc, Michał niby taki tego, a tutaj proszę. Bęcwał. Niby nic do Mileny nie czuł, ale jak już mały przyszedł na świat to i do Włoch chce wyjechać z nim. No cóż, takie życie. Szkoda mi tylko teraz Klaudii. Jeszcze ZB9 jej w tym nie pomaga. Czemu? No kto to widział, żeby każdej nocy inną dziewczynę. No bez przesady. Ale może się zmieni? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy okazji, Po dość długim znoszeniu walk z Onetem przeniosłam się na blogspota i chciałabym zaprosić na 37. rozdział na http://spelnic-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/ a także czternastą historię nahttp://historie-siatkarskie.blogspot.com/ . Zapraszam serdecznie i liczę na komentarze :*

      Usuń
  7. eeee... jak będę w stanie to napiszę

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra, już mogę: Ale że co, że jak. Przeca to nie możliwe. ŁASKO TY BUCU! Aż się czerwona zrobiłam i zaczęłam hiperwentylować, jak on w ogóle mógł. I jeszcze, żeby z tą, jak to się Madame Embouteillages wyraziła, kałamarnicą(Caroline: a nie lepiej, aby się Milenusia nasza kochana wzięła i powiesiła na kablu od lampy w Lidlu? Albo mydłem w płynie pocięłą. Ew. może ją czołg przejechać). Toż to mógł sobie już nową znaleźć a nie. Bulwers jak z Bieguna Północnego na Południowy, albo i jeszcze dalej. Biedna Klaudia, cóż serce nie sługa, że na takiego debila padło. Jak on mógł, no jak, najpierw obiecuje a później *jebut!* " Wyjeżdżam do Włoch z latawicą oraz bachorkiem i nie mam zamiaru wracać. Bye bejbee!". KONIEC TEMATU ŁASKO
    Co do Zbysława, za którym nie przepadam, niezły musi być, że ciągle inną do barłogu sprowadza na chędożenie. Ja bym zamiast Kasi proponowała na wszystkie mówić właśnie Pamela, bardziej obciachowe(bez obrazy dla osób tymże imieniu, mi się ono nie podoba). Może w końcu zdziała coś w sprawie Klaudii, która mu się przecież podoba, czy może będzie wolał sprowadzać panienki, niźli się wysilić. Akcja z prezerwatywami za mocna, ja na jej miejscu bym nie dotykała, skażone. Życzę Klaudii szczęścia i by znalazła w końcu tego właściwego co nie zrani. Dobra koniec jak ktoś to wypracowanie przeczyta to dam nagrodę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na wstępie cieszę się, że przeniosłaś się na blogspota :)
    Wszystko się skomplikowało... Mam ochotę utłuc i Zbyszka i Michała. Ten pierwszy co i rusz przyprowadza do domu lafiryndy, a o tym drugim już nie wspomnę. Biedna Klaudia... Michał znów się nią zabawił i porzucił... Nie lubię takich facetów ;/ Ale dobrze, że wyjechał, bo gdyby został, dalej mieszał by jej w głowie
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooooo matko 8-0 jestem w szoku!!! moje oczy wyglądają jak ta ósemka w emotce :/ Michał wyjeżdża z Mileną? a jednak? nie mogę w to uwierzyć... to jeszcze nie koniec ich związku prawda? coś tam wyjdzie nie tak i on wróci do Klaudii.. Musi wrócić.. buziaki, kasja85kasja {[on-a-seesaw-of-emotions.blog.onet]

    OdpowiedzUsuń
  11. No i co ten Łasko nawyprawiał?? No co najlepszego?? Nie rozumiem go ani trochę. Niby taki w Klaudii był zakochany... Jednego dnia mówi, że Milena się wyprowadza, a drugiego, że to on z nią wyjeżdża. Tylko dlaczego przy okazji musi tak bardzo Klaudię ranić?
    Zbyszek już się chyba poddał. Mimo, iż zależy mu na Klaudii, dał sobie spokój. Widział w końcu, że dziewczyna w Michale jest zakochana. Ale też mógł powalczyć, a nie jak doopa wołowa...
    Ehh.. Faceci :/
    Bardzo się cieszę, że jesteś na blogspocie, bo onet mnie tak wkurzał... W szczególności wtedy, kiedy chciałam za wszelką cenę bezskutecznie przez pół dnia dodać komentarz :)
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Na okulary-oknem-na-swiat pojawił się kolejny rozdział. Serdecznie zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń