niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 23

                                                                 Został twój ślad
                                                                   głęboko tam 
                                                         twoja muzyka we mnie gra

- U mnie czy u ciebie?- słodki głos małej brunetki wyrwał mnie z zamyślenia.
Zlustrowałem ją od góry do doły, długie nogi, kształtna pupcia i ładna buzia, czyli to, czego potrzebuję.
- U mnie.
Wziąłem dziewczynę za rękę i zatrzymując się tylko po wino, poszliśmy do domu.
Drzwi były otwarte, więc pewnie Klaudia była w domu.
- Mieszkasz  z kimś?
- Z koleżanką, ale ona pewnie już śpi. Idź do salonu a ja pójdę po kieliszki.
Nie przeszedłem nawet kroku, kiedy dziewczyna zaczęła krzyczeć. Pobiegłem do salonu mając same czarne myśli.
- Co jest?
Pomazała ręką za kanapę. Przeszedłem te dwa kroki i doznałem szoku. Osoba, która tam siedziała może i wyglądała jak Klaudia, ale to nie może być ona. Siedziała skulona w kącie z butelką w ręku. Była cała mokra. Łzy spływały jej po policzkach w zastraszającym tempie.
- Wiesz co- zwróciłem się do brunetki- Chyba nic z tego nie będzie.
- Jasne. Cześć.
Usiadłem obok i wyrwałem jej z ręki butelkę.
- Co jest?
Pierwszy raz od mojego przyjścia odwróciła się do mnie i spojrzała czerwonymi od płaczu oczami.
- Michał. To koniec...on...wyjechał.
I na nowo się rozpłakała. Wpadła w taki płacz, że nie mogła się uspokoić. Co chwilę krztusiła się śliną i zaczynała płakać na nowo.
Złapałem ją za ramiona i bardzo mocno potrząsnąłem.
- Klaudia! Uspokój się!
Spojrzała na mnie zszokowana i dostała czkawki.
Posadziłem ją sobie na kolanach i bardzo mocno przytuliłem. Siedzieliśmy tak bardzo długo. Wstałem dopiero wtedy,kiedy usnęła. Zaniosłem ją do swojej sypialni i przykryłem kołdrą. Dla siebie wziąłem drugą i położyłem się obok.
                         
                                                                         *

Ból. Wszechogarniający ból, który wnika w każdą część mojego ciała. To tak, jakby ktoś wbijał we mnie po jednej szpilce. Za każdym razem, kiedy próbuję odetchnąć, coś staje mi na przeszkodzie.  Nie jem, nie piję. Leżę w łóżku i tępo gapię się w krwistoczerwoną ścianę. Nie odbieram telefonów, z nikim nie rozmawiam. Czuję się, jakby wyjeżdżając zabrał ze sobą jakąś moją część. Część, bez której reszta nie może funkcjonować
- Śpisz?- w drzwiach pojawiła się głowa mojego opiekuna.
Spojrzałam na niego przelotnie, kiedy wchodził do pokoju z jedzeniem.
- Trzymaj. Musisz coś jeść.
Postawił mi przed nosem talerz, który zignorowałam.
- O nie. Tak się bawić nie będziemy.
Nabił na widelec jakieś mięso i zaczął mnie nim karmić. Bez życia żułam kawałek po kawałku.
- Hej- Bartman wziął mnie za rękę i dopiero wtedy spojrzałam w jego oczy. Wcześniej twierdziłam, że można się w nich zagubić. Dzisiaj, zdawały się jakieś szare i bez wyrazu.
- Jest ostatni dzień wakacji może gdzieś pójdziemy, co? Albo nie, pójdę po Majkę, niedawno wrócili.
- Nie- krzyknęłam bardziej do siebie, bo Bartman wyleciał z domu.
Dosłownie sekundę później usłyszałam śmiech Kubiego. Nie chciałam, żeby zobaczyli mnie w takim stanie, więc zanurkowałam pod kołdrę.
- Puk. Puk. I co, gdzie jest ten pacjent? Ściemniałeś stary. Ja tu nikogo nie widzę.
- Zamknij się- usłyszałam głos Majki.
- Hej kochanie, wyjdź spod tej kołdry. Mały chce się z tobą przywitać.
Niechętnie wysunęłam głowe spod kołdry i natrafiłam na współczujący wzrok Michała i Majki.
- Jak się czujesz?
- Świetnie. A jak wyglądam?
- Okropnie. Panowie wyjazd.
Zibi wyprowadził stawiającego się Kubiego, który twierdził, że może pomóc.
- To prawda?
- Z czym konkretnie?
- Sama wiesz z czym.
- Prawda- odpowiedziałam smutno i zwiesiłam głowę.
- Kurwa, niech on tu wróci to go wykastruję. Zgoda?
- Zgoda.
Przytuliłam się do jej brzucha i przez chwilę rozmawiałam z młodym.
- Dobra ciotka, nie możesz wyglądać jak fleja. Idź się myj.
Posłusznie wzięłam rzeczy i bez przekonania poszłam do łazienki.  Ograniczyłam czynności do stania w strumieniu wody i wycia. Wciągnęłam na dupsko jeansy i jakąś koszulkę. Czekałam, aż moje oczy wróca do normalnego koloru. Po wyjściu stanęłam w przedpokoju i wsłuchiwałam się w bardzo ciekawą rozmowę.
- Musze wyjechac i co się z nią wtedy stanie? Przez Michała zachowuje się jak dziecko we mgle. Nic nie kojarzy i w jakikolwiek sposób nie próbuje nawet z tym walczyć. Po prostu się wyłączyła.
- Jestem jej przyjaciółką. Weźmiemy ją z Michałem do siebie. Będę miała na nią oko.
- I co potem? Cały czas będzie u was siedziała zachowując się jak ośmiolatka? Ona musi się usamodzielnić.
- I co proponujesz?
- Zadzwonić do jej mamy. Niech weźmie ją do siebie. W końcu to jej córka.
- Ale nie jej problem.
- Hej! Jak wy możecie tak mówić?- jedynie Michał stanął w mojej obronie- I co, chcecie ją tak po prostu oddać i koniec sprawy? Poszaleliście? ty, mój ciężarowcu jesteś dla niej jak siostra i powinnaś wiedzieć, że po czymś takim ją stracisz.  A ty stary? Bądź co bądź z nią spałeś, więc może przejąłbyś się losem koleżanki?
Wzruszona postawą przyjaciół wzięłam torbę, założyłam buty i bardzo cicho wymknęłam się z domu.
Miałam jeden cel: dojść do któregokolwiek baru i bardzo długo z niego nie wychodzić.  Poszłam za dwiema wypindrzonymi laleczkami, które stanęły przed drzwiami jednej z kamienic. Zanim weszły zostały zatrzymane przez łysego bramkarza. Chwilę pogadały, poflirtowały i weszły do środka. Nadeszła moja kolej.  Mężczyzna zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechając się pod nosem, wpuścił mnie do środka.
Zanim moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, otworzyły się kolejne drzwi i poszłam za hałasem.
Weszłam do całkowicie zapełnionej sali. Praktycznie wszyscy tańczyli do jakiegoś techno. Zlokalizowałam bar i poszłam w jego kierunku.
- Setkę, proszę- nikły uśmiech do barmana, który wlepił we mnie cielęce spojrzenie.
- Hej mała- tekst, na który nóż otwiera mi się czasem w kieszeni- Bardzo bolało jak spadłaś z nieba?
- Ja pierdole....- zaklęłam pod nosem i obróciłam głowę do mojego rozmówcy.
Musiałam byc bardzo zmęczona, że się nie zaśmiałam. "Mężczyzna" ubrany był w czarny garnitur i białe trampki. Ciemne włosy postawił na żel. Mimo wszystko, urzekła mnie jego poza. Oparł się o bar z lekką nonszalancją, ale ręce trzęsły mu się jak galareta.
- Co tam u ciebie?
- Chłopcze, ile masz lat?
- Spokojnie. Jestem już pełnoletni.
- Dajże sobie spokój.
- Co ty taka niemiła koleżanko?
- Kolego, spierdalaj.
Brunet obrócił się na pięcie i ruszył w tłum.

W klubie zostałam do czasu zamknięcia. Mogło być koło 4-5. Z wielkim trudem doszłam do domu. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, w efekcie musiałam podpierać się wszystkiego co mijałam. Jeszcze większy problem miałam z otwarciem drzwi. Mimo wielu prób, nie dałam rady trafić kluczem w zamek.
Poddałam się i usiadłam pod drzwiami, cicho pukając.
Zielonooki otworzył mi drzwi z lekkim wkurwem. Weszłam na klęczkach do domu, chichocząc pod nosem.
- Gdzieś ty była?- wydarł się na dzień dobry.
- Cicho. Pobudzisz ludzi!
- Jakich ludzi? W dupie mam ludzi. Wiesz, jak się o ciebie martwiliśmy? Nigdzie nie mogłem cię znaleźć!
- Nie udawaj, że się martwiłeś! Ty masz w ogóle jakieś ludzkie uczucia?
- Nie przeginaj. Pomóc ci?
Cały czas patrzył, jak próbowałam rozgryźć rozwiązanie sznurówek.
- Dam radę.
Zbyszek kucnął obok, pomógł mi z butami i zaniósł mnie do sypialni.

Nie wiem, co męczy mnie bardziej, moralniak czy głowa?
Alkohol jest świetny, jak chce się o czymś zapomnieć. Jednak wszystko wraca i to ze zdwojoną siłą. Starałam się nie myśleć, ale czy to by coś dało? Oczywiście, że nie. Nie da się tak po prostu zapomnieć o kimś kto nas tak bardzo zawiódł.
Siedzę w kuchni i patrzę się tępo w płatki. Nie płaczę. Nie mam już nawet na to siły. Łzy nie chcą lecieć.
- Jak tam główka?
Brunet wparował do kuchni z jedną ze swoich toreb.
Został mu jeszcze jeden dzień. Wtedy wyjedzie a ja zostanę w kompletnym niebycie.
- Hej, słyszysz ty mnie?
Zignorowałam i jego i pytanie. Dalej gmerałam w płatkach.
- Czasem wydaje mi się, ze rozmawiam ze ścianą. Chociaż nie, ściana jest bardziej rozmowna.
Kompletna ignorancja.
- Dziewczyno, obudź się! Facet cie wybałamucił i zostawił i co z tego? Wyjdź z podniesioną głową i udowodnij, że jesteś silna.
- Ale ja już nie mam siły, nie rozumiesz?  Nie dam rady tego znieść.
- Czyli co? Najlepiej zalać się w trupa i niczym się nie przejmować?
- Czemu nie. Zawsze to jakieś wyjście.
- Dość juz tego!
Widocznie zdenerwowany Zbyszek wyrwał mi z ręki płatki i wrzucił do zlewu.
- Ubieraj się, wyjeżdżamy!
- Co, ja nigdzie nie jadę.
- Dobrze, ze nie pytam się ciebie o zdanie.
Poszedł do sypialni i zaczął pakować moje rzeczy do toreb. Stałam w progu i myślałam nad abstrakcyjnością tej sytuacji.
- Myślisz, ze tak po prostu mnie stąd wywieziesz?
- Tak. Poczekaj tu, zaraz wrócę.
Wyszedł z domu z torbami, zostawiając mnie samą.
Wróciłam do kuchni. Byłam gotowa walczyć o swoje nawet siłą.
Wrócił po kilku minutach. Stanął w drzwiach i uśmiechnął się do mnie od ucha do ucha.
- Jedziemy?
- Ja nigdzie nie jadę.
- Jedziesz- podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Spojrzał na mnie tak, ze na chwilę straciłam czujność. Oczywiście Zbyszek wykorzystał sytuację, przerzucił mnie sobie przez ramię i wyszedł z domu. Pomimo moich bardzo głośnych protestów, zniósł mnie na dół, gdzie czekały Kubiaki.
- Chodź tu kochanie!- na chwilę zaginęłam w uściskach Mai.
- Ciotka, wszystko będzie dobrze! Przyjedziecie do mnie na gwiazdkę- ja zawsze pocieszny Michał, wziął mnie w ramiona i długo nie wypuszczał- Dasz sobie radę, krasnalu.
Z nikłym uśmiechem wsiadłam do samochodu i patrzyłam na rozczulające pożegnanie obu panów.
Kierowca zajął swoje miejsce i ruszyliśmy w trzystu kilometrową podróż

Praktycznie ze sobą nie rozmawialiśmy. On skupiał się na drodze, a i ja nie byłam rozmowna. Myślami siedziałam w domu, razem z Michałem. Ciągle nie mogłam pogodzić się z myślą, ze to koniec. Zostawiłam miasto moich porażek, lepszych i gorszych dni.
Zaczynam nowy rozdział , nowe życie z czystą kartą.
Dojechaliśmy na jedno z rzeszowskich osiedli.  Cała połamana wysiadłam i  rozejrzałam się dookoła. Okolica była przepiękna. Bartman zaprowadził mnie do jednej z klatek. Potem winda i po chwili jechaliśmy windą na nasze piętro. Weszłam do przestronnego mieszkania z zabójczym widokiem.
- Witaj w domu- usłyszałam, kiedy drzwi się za nami zamknęły.

                                                             ***************


Cholerka. Sama nie wiem jak przeżyłam ten tydzień. Latałam jak głupia, załatwiając sto spraw naraz a i tak nie było na nic czasu. Rozkłada mnie jakieś okropne choróbsko, więc sama się dziwię, że dałam radę cokolwiek napisać. Będąc przytłoczona ogromem spraw na chwilkę pomyślałam o zawieszeniu mojej grafomanii na jakiś czas i uporządkowaniu wszystkiego.  Jednak moje plany zazwyczaj nie wypalają, więc znając życie blog funkcjonować będzie. Z innej beczki. Zbliżamy się do finiszu, ale myślę nad nowym innym projektem :)
Madame Embouteillages chylę czoło. W jednym z komentarzy stwierdziłąś, ze mogliby razem wyjechać do Rzeszowa. Myślałam nad tym chyba z tydzień a ty po prostu na to wpadłaś. Chapeau bas!
Zbyszek u Wojewódzkiego, co ty na to Caroline? ;>
Mam do was ogromną prośbę. W związku z przeniesieniem bloga, zrobił się mały bałagnik. Chciałabym, aby każda z Was która chce być informowana wpisała się do zakładki "informowani". Nie chcę Was tak ganiać, ale to jest tylko chwila, a dla mnie to wielkie ułatwienie. Z góry bardzo dziękuję.
Następny rozdział? Cholera wie. Będzie jak będzie. Musze się ogarnąć i wyleczyć, ale obiecuję, ze w przeciągu tygodnia powinnam się zmieścić. Bardzo serdecznie was caluję! ;*
Pozdrawiam :*




17 komentarzy:

  1. No tak, jeśli nic nie pomogło, to trzeba było się przeprowadzić. Miło, że Klaudia ma takich przyjaciół. Szkoda tylko, że myślą trochę o niej jak o dziecku. Wiadomo, że rozstanie nie jest rzeczą łatwą, ale powinna postarać się funkcjonować w miarę przyzwoicie. Zbyszek okazał się prawdziwym przyjacielem, o :)

    Na http://historie-siatkarskie.blogspot.com/ pojawiła się Historia piętnasta, a na http://spelnic-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/ 38. rozdział :) Zapraszam serdecznie do lektury i komentowania. Jeśli nie masz konta na Bloggerze, wystarczy wybrać opcję 'Anonimowy' ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jak zawsze przeżenialny! współny wyjazd do Rzeszowa to jest to ;)
    szybkiego powrotu do zdrowia!
    btw mam nadzieję, że długo na new rozdział nie karzesz nam czekać :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Alkohol w niczym jej nie pomógł. Dobrze, że szybko zdała sobie sprawę, że problemy na kacu uderzają ze zdwojoną siłą. Świat, który próbowała ułożyć wspólnie z Łasko, rozpadł się jak domek z kart. Może gdyby zdecydowała się na powrót do niego nie musiałaby tak mocno teraz cierpieć. Pytanie tylko, czy on był tego wart, skoro nie potrafił o nią zawalczyć i wolał uciec jak tchórz. Może to Zbyszek jest jej pisany? Przecież doskonale wiemy, że on ją kocha. Teraz na siebie wziął odpowiedzialność za Klaudię. Zabrał ją ze sobą. Rozpoczęli nowy etap w swoich życiach. Czy wspólny? Przekonamy się :)
    Buziaki :***
    P.S. Szybkiego powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na wstępie, życzę powrotu do zdrowia :)
    Cieszę się, że są takie osoby, które chcą pomóc Klaudii w tych ciężkich chwilach. Michał zrobił jej straszne świństwo, ale Zbyszek ma rację, musi się pozbierać i wyjść z tego z podniesioną głową. Mam nadzieję, że ta przeprowadzka do Rzeszowa jej w tym pomoże :) Niektórzy faceci, to takie stworzenia, które nie są warte łez kobiety! Mam nadzieję, że Zbyszek nie zalicza się do tego grona, a może nawet uda im się stworzyć związek? Tylko Bartman pamiętaj, nic na siłę! :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Źle się dzieje z naszą Klaudusią... Gdzie się podziała ta silna dziewczyna? Mam nadzieję, że Jednak to Zbyszek jest przeznaczony Klaudii, bo od samego początku, w głębi duszy marzyłam o tym, by byli razem :)
    Całuski :*:*
    Szybkiego powrotu do zdrowia życzę =)

    OdpowiedzUsuń
  6. ha! czyli jednak mam zmysł jasnowidzenia! bardzo się cieszę, że właśnie tak się ta sytuacja rozwiązała, bo nie wyobrażam sobie co by się stało, gdyby Klaudia została tam sama. totalnie by się załamała. widzę, że Zbysław staje na wysokości zadania i troszczy się o koleżankę. ja i tak wiem swoje i założę się o wszystko, że Oni będą razem! ;p a Pan Łasko będzie do końca życia żałował tego co zrobił. My God! Zibi u Kuby! chyba sobie nagram ten odcinek i będę oglądać codziennie (!) przed zaśnięciem ;p mam nadzieję, że nie zawiedzie mnie w tym odcinku! :) z bólem przyjmuję to, że niedługo nastąpi koniec tego opowiadania, dlatego zamierzam Cię namawiać do rozpoczęcia czegoś nowego :) a tymczasem życzę powrotu do zdrowia :) pozdrawiam, Embouteillages. ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Klaudia się totalnie załamała. Szkoda mi jej bo Michał jej narobił nadzieje na piękne życie u jego boku i tak po prostu sobie wyjechał. Dobrze, że ma takiego Zbyszka który się nią opiekuje i zabrał ją do Rzeszowa gdzie mam nadzieje, że podniesie się z kolan :)

    OdpowiedzUsuń
  8. a tylko mi spróbuj zawiesić bloga, a gwarantuję, że znajdę cię, paskudo! :* o czym ty do mnie mówisz? żadnego końca, do cholery, to może się ciągnąć w nieskończoność! uu, Klaudio, coś mi się wydaję, że po wtorkowym późnym wieczorze nie dożyję środy. :> :* Zbychu w sweetaśnym sweterku = orgazm dla mojej głowy.
    Chryste Panie, co z tą dziewczyną się dzieje? Jak tak dalej by poszło, machinalnie stałaby się nałogową alkoholiczką. Zapijanie problemów to najgorsza rzecz, jaką można robić, wiem to z własnego doświadczenia. Bartman jednak ma ogromne serducho. Podziwiam go za to, że nie stracił cierpliwości do Klaudii, zapakował ją z własnej woli i wio na wschód Polski. Coś ty tam dla nich wymyśliła, hm? Po takim obrocie sprawy to ja nie tylko liczę na to, że dziewczyna podniesie się z kolan, liczę na coś zupełnie innego. :D I wał Łasko na koniec, o.
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam na kolejny rozdział na http://ma-vie-avec-toi.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na 2 rozdział :).
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  12. No i bardzo dobrze, że Zbyszek zabrał Klaudię do Rzeszowa. Ona potrzebuje teraz nie tylko wsparcie, ale i jakiegoś zajęcia, które pozwoli jej zapomnieć o Michale. Z jednej strony chciałabym, aby Łasko wrócił, przeprosił, i błagał o wybaczenie, ale z drugiej może będzie to zwykłe rozdrapywanie ran? Zdam się na Ciebie, i poczekam na to co wymyślisz :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Serdecznie zapraszam na 40 rozdział na okulary-oknem-na-swiat :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Na http://historie-siatkarskie.blogspot.com/ pojawiła się kolejna historia, a na http://spelnic-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/ 39. rozdział i mały apel. Zapraszam do lektury i komentowania :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Serdecznie zapraszam na 12. na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że Zbyszek pomoże Klaudii wrócić do normalnego życia, a może i między nimi zrodzi się jakieś uczucie;)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. prosimy kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej :) Chciałam zaprosić na nowy rozdział na http://okulary-oknem-na-swiat.blog.onet.pl/.Życzę miłej lektury :)

    OdpowiedzUsuń