czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 19



Piąta rano. Każdy człowiek mający minimum przyzwoitości nie dobija się o tej godzinie do drzwi. Ale nie, tu na osiedlu pozbawionym jakichkolwiek zegarków, ludzie wbijają się do domu o każdej porze dnia i nocy. W pierwszej chwili pomyślałam, ze to Gawryszwscy wrócili do domu, jednak intruz stawał się coraz bardziej natarczywy.
Podniosłam się z fotela i obciągnęłam na sobie koszulę. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam szczupłą i dość wysoką brunetkę.
Na mój widok oczy powiększyły jej się 4-krotnie.
- Słucham panią?
- Przepraszam- kobieta wyraźnie się zmieszała- Przepraszam, widocznie pomyliłam domy. Do widzenia.
- Do widzenia- odpowiedziałam i zamknęłam drzwi.
Brunetka wydawała mi się dziwnie znajoma. Byłam prawie pewna, ze ją już gdzieś widziałam. Główkowałam jeszcze przez chwilę, ale wciąż nie mogłam dojść skąd ją znam.
Zrezygnowałam i poszłam do kuchni.
Po lodówce w domu zamieszkałym przez trzech siatkarzy można spodziewać się wszystkiego, jednak nie tego, że będzie ona kompletnie pusta.
Bardzo cicho weszłam do sypialni, gdzie Michu wywaliwszy się na całej powierzchni łóżka miał minę jak dziecko po karmieniu. Cmoknęłam go w czoło, wzięłam te ubrania, które nie były w jednej z ogromnych waliz i poszłam do łazienki. Tak założyłam na siebie rurki, bokserkę i wielką i bardzo ciepłą bluzę Michała. Zakładając oczywiście, ze nie jest za ciepło.
Wyszłam z domu i w pierwszej kolejności dopadłam całonocny monopol, w którym kupiłam fajki. Było koło 6, więc musiałam poczekać na otwarcie sklepu. Oparłam się o mur i zapaliłam papierosa. Jednego, drugiego i trzeciego. Przy czwartym usłyszałam jakieś krzyki. Szło okoliczne buractwo. Widocznie całą noc przesiedzieli w knajpie, bo większość była w stanie bardzo wskazujących. Jeden z nich, odpicowany dupek, który miał na sobie same markowe ciuszki i zegarek, za który można by wykarmić dzieci w Afryce, odłączył się od grupy i ruszył na mnie. Ruszył to trochę za dużo powiedziane. Sunął w moim kierunku potykając się co chwilę i zginając się w miejscach , o których normalni ludzie nie mają pojęcia. Czas mijał a chłopak się zbliżał. Gdy podchodził bliżej przyjrzałam mu się. Może i z daleka wydawał się nijaki, jednak kiedy podszedł bliżej spojrzałam w jego oczy. Były to najbardziej czekoladowe oczy, jakie byo mi dane widzieć.
Mrugnęłam i okazało się, że jest już obok mnie.
- Mogę fajkę?- spytał zachrypniętym głosem.
Jako osoba grzeczna, wyciągnęłam papierosa z pudełka i go podpaliłam. Względy bezpieczeństwa oczywiście.
- Wiesz może która godzina?
Jestem okropna, ale nie mogłam sobie tego odmówić.
Chłopak patrzył się na zegarek i ni cholerę nie mógł odczytać godziny. Po jakiś 15 minutach dał rade rozgryźć wskazówki.
- Dziesięć po szóstej.
- Dzięki.
Zerwałam się na nogi zostawiając go samego. Bez problemu znalazłam sklep i zakupiłam w nim potrzebne produkty. Oczywiście zapłaciłam za nie nie małą sumkę. W takiej sytuacji jak ta, praca nie jest głupim pomysłem.
Wracając do domu nie spotkałam nikogo, więc miałam czas na przemyślenia.
Nie ukrywam, ze w mojej głowie cały czas siedziała brunetka. Kobieta ani trochę nie wyglądała na zagubioną. Ona była zaskoczona, a wręcz w głębokim szoku, kiedy mnie zobaczyła. I niech mnie piorun strzeli, jeśli się mylę. Trzeba będzie wypytać Michała o tą panią.
Weszłam do kuchni i rzuciłam torby na kuchenny stół. W domu panowała cisza, co znaczyło, że Łasko jeszcze śpi. Włączyłam radio i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Pochowałam wszystko, oprócz najpotrzebniejszych rzeczy i zaczęłam robić śniadanie.
Gdzieś między refrenem a zwrotką piosenki Flo Ridy usłyszałam szuranie nogami.
Odwróciłam się i zobaczyłam zaspanego Michała, który stał oparty o ścianę. Włosy miał w nieładzie a bokserki lekko podwinięte.
- Dzień dobry kochanie!- powiedział, po czym nie udało mu się opanować ogromnego ziewa.
- No cześć. Jak się spało?
- Bardzo dobrze, ale gdzieś mi w nocy znikłaś.
Usiadł na krześle i zaczął wwiercać się we mnie wzrokiem.
- Wydaje ci się.
Wzięłam jajecznicę i usiadłam do stołu.
- Jak masz zamiar gotować mi takie śniadanka codziennie, to się z tobą ożenię!
Powiedział z buzią pełną jajek.
- Kochanie, jak myślisz, ze mam zamiar zrywać się o świcie i gotować ci takie śniadanka, to się grubo mylisz.
- Nie dajesz nawet człowiekowi pomarzyć.
- Przykro mi, jestem realistką.
Łasko spojrzał na mnie spode łba i wrócił do jedzenia. Po chwili poczułam jak zaczyna jeździć stopą wzdłuż mojej łydki. Uśmiechnęłam się i nie dając mu szansy na dalsze igraszki wstałam od stołu.
- Leć pod prysznic, bo zaraz masz trening.
Na wspomnienie o treningu wyleciał z kuchni jak z procy. Poszłam za nim na piętro jednak skręciłam i stanęłam przed drzwiami sypialni Gawryszewskich.
Nie chciałam im się wwalać do pokoju, ale chłopcy grali razem w drużynie. Weszłam do pokoju, który okazał się być pusty.
- Michał- wydarłam się.
- Słucham.
Widok Michała w samym ręczniku, w dodatku całego ociekającego wodą lekko zbił mnie z tropu. Gapiłam się na niego jak zahipnotyzowana.
- YYY..no tego..
Opanuj się głupia babo!
Odwróciłam wzrok od siatkarza i skupiłam się na ścianie.
- Nie wiesz, gdzie jest Bartek?
- Nie wiem kicia, Zadzwonię do niego w drodze.
- Nie potrzebujesz może towarzystwa?
- I ty to mówisz?- wysunął głowę z łazienki i zaczął się śmiać- Nie teraz. Wieczorem.
- Wieczorem- powiedziałam sama do siebie siadając na łóżku.
Chwilę później zostałam sama, gdyż mój Adonis, spojrzawszy na zegarek wyleciał z domu o mało nie zabijając się na schodach.
Z braku jakichkolwiek zajęć zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy. Michał musiał zrobić miejsce w szafie, bo większość była pusta. Sama nie wiem jak dałam radę załadować moje bambetle w szafe i dwie szuflady. Cisza w domu była cholernie denerwująca, więc postanowiłam zaprzyjaźnić się z wieżą chłopaków. Nie była trudna w obsłudze, więc po chwili rozbrzmiały dźwięki jakiejś nieznanej mi melodii.
Wzięłam ścierę i zaczęłam ogarniać dom. Latałam w tą i we wte machając głową jak pojechana.
Po niecałej godzinie dom był wysprzątany na błysk.
Byłam tak zmęczona, ze położyłam się spać w salonie.
Taki piękny sen został zniszczony przez telefon, który dzwonił, dzwonił i dzwonił. Podniosłam dupę z kanapy i odebrałam telefon.
- Słucham.
- Obudziłam cię? Przepraszam.- w słuchawce usłyszałam Majkę.
- Nie spałam. Co się stało?
- Dzwoniłaś do tej mojej znajomej? No tej od pracy.
- Nie, jeszcze nie. Miałam to zrobić później.
- Wiedziałam- usłyszałam triumfalny okrzyk ciężarnej- Jesteś umówiona na 15, adres masz. Jak skończysz to wpadnij do mnie.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła, co?
- Pewnie byś umarła.
- Pewnie tak. Kocham cię, pa!
- No pa.
Spojrzałam na zegarek i z przerażeniem stwierdziłam, że jest po 13. Wleciałam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Po trzykrotnym przejrzeniu szafy wybór padł na kremową sukienkę przed kolano. Przebrałam się i wpadłam w panikę. Przypomniałam sobie,że nie mam kluczy do domu.
Zanim dostałam zawału, w torebce znalazłam malutki prezencik. Było to klucze przewiązane wstążką z karteczką " Witaj w domu"
Wypadłam z domu nawet nie patrząc na zegarek. Na miejsce doszłam 20 minut później. Weszłam do środku i do moich nozdrzy momentalnie doszedł zapach świeżej kawy. Wnętrze kawiarni było bardzo ładnie urządzone. Ciemno czerwone i drewniane meble idealnie pasowały do ciemnozielonych ścian.
Podeszłam do baru, za którą stał przyglądający mi się barman. Mógł być w moim wieku. No może troszeczkę starszy.
Blond włosy, niebieskie oczy i szeroki uśmiech musiały przyciągać panny. Szerokie bary i mięśnie rysujące się pod koszulką sprawiały, ze wyglądał jak surfer niż jak barman.
- W czymś ci pomóc mała?
Ten głos. Kolejny plus dla tego pana!
- Tak. Szukam właścicielki. Jestem z nią umówiona.
- Klaudia, tak? Siadaj, Mirka zaraz przyjedzie.
Usiadłam na barowym stołku i z zaciekawieniem przyglądałam się tatuażowi barmana. Nad prawym obojczykiem miał wytatuowane imię Asia.
- Maciek jestem- podał mi rękę, którą uścisnęłam- Napijesz się czegoś?
- Może być woda- uśmiechnęłam się do niego i wzięłam szklankę.
- Denerwujesz się?
- Trochę.
- Nie masz się czego bać. Mirka jest świetna. Z resztą sama zobaczysz.
- Mogę być wścibska i niedyskretna?
- Jasne wal.
- Kim jest Asia? Musi być ważna. Dziewczyna?
- Nie, siostra. Ja jestem raczej chłopcolubny.
- Ja też.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem i w tym momencie do środka weszła kobieta. Miała najwyżej 40 lat. Ubrana była w jasną sukienkę za kolano i szpilki. Ciemne włosy zaplotła w długi warkocz.
Maciek spojrzał na mnie i kiwnął głową. Wstałam i podeszłam do kobiety.
- Pani pewnie do mnie- powiedziała ciepłym głosem i uśmiechnęła się.
- Klaudia. Dzień dobry.
- Mirka, miło mi. Słyszałam, ze chcesz ze mną pracować.
Kobieta spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami i usiadła przy barze. Wskazała na krzesło obok, więc i ja usiadłam.
-Słuchaj sprawa jest prosta, potrzebuję kelnerki, która nie będzie pokazywać fochów, tylko będzie obsługiwać gości. Twoją poprzedniczkę widziałam w pracy jakieś 3 dni., dlatego tak mi zalezy na dobrym personelu. Oczywiście nie jestem jakimś tyranem. Jak będziesz potrzebowała wolnego to tylko powiedz. Nie raz za tym barem stałam. To jak?
- Bardzo chętnie pani Mirko.
- Mirko, błagam cię. Nie jestem taka stara jak się może wydawać.- puściła mi oczko i wstała- Maćka już pewnie poznałaś. Zaczynasz jutro o 11. Trzymajcie się dzieciaki.
- Widzisz- powiedział- Ona naprawdę jest świetna. Mam nadzieję, że zostaniesz u nas na dłużej.
- Ja też. A teraz przepraszam. Jestem umówiona. Do jutra!
Byłam strasznie podekscytowana tą rozmową. Wyciągnęłam z torebki fajkę i robiąc to jak świeżak zaczęłam się dusić.
Czyżby organizm dawał znać, ze ma dosyć tego świństwa? Może i racja.

U Majki byłam 10 minut później.
- Wyglądasz jak zwykle kwitnąco. Ciąża ci służy.
- Dziękuję, ale my tu gadu gadu,a miałaś mówić jak było na rozmowie. Udało się?
- Tak. Zaczynam od jutra i bardzo ci dziękuję.
- Nie ma za co. Byłam dzisiaj na USG i mam zdjęcie kotusia.
Maja zaczęła biegać po mieszkaniu szukając zdjęcia. Po chwili wróciła strasznie z siebie dumna. Oczywiście na zdjęciu nie było dużo widać, ale jak to my kobiety zaczęłyśmy się nad nim rozczulać. W sumie przegadałyśmy ponad 4 godziny.
Michała dalej nie było, więc zrobiłyśmy sobie kolację. Koło 20 pożegnałam się i poszłam w kierunku domu. Zanim jednak doszłam zadzwoniłam do Łasko.
- No cześć, gdzie jesteś?
- Aktualnie pod prysznicem i zaraz zaleję telefon, ale potem chcieliśmy iśc na piwo. Nie masz nic przeciwko?
- Nie pójdę do domu i położę się spać. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Śpij dobrze. Będę niedługo.
Poszłam do pustego domu.
Bardzo chciałam, żeby Michał był ze mną, ale nie mogę mieć wszystkiego.
Weszłam na górę zapalając po drodze wszystkie możliwe światła. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się na środku wielkiego łóżka.
Około 3 obudziły mnie jakieś krzyki. Zeszłam na dół. Michał, Bartek i Russel latali po kuchni śpiewając i tańcząc. Wszyscy byli tak nawaleni, ze zaczęłam się zastanawiać jak dotaszczyć ich na górę.
- Możecie mi powiedzieć, co ja teraz mam z wami zrobić?
Panowie spojrzeli po sobie.
- Kochaj mnie, kochaj mnie, kochaj mnie nieprzytomnie...
Parsknęłam śmiechem i weszłam do kuchni.
Jakimś niewytłumaczalnym cudem pijacy sami dali rade wleźć na górę i zamknęli się w swoich pokojach. Chwilę później Łasko leżał w łóżku z wazonem w ręku, który dorwał na dole i którego nie chciał puścić.
- Michał błagam cię, oddaj wazon. Wybijesz mi nim w nocy zęby.
Niechętnie, ale odłożył go an nocną szafkę nocną i zasnął. Położyłam się obok i poszłam spać.

Ciężar. Straszny ciężar, który uciskał mi brzuch nie chciał zelżeć. Próbowałam się odwrócić, ale leżałam w żelaznym uścisku Michała, który położył na mnie swoją ciężką i cholernie długą nogę. Zaczęłam szczypać go w udo i łaskawie zabrał swoją kończynę.
- Czego y chcesz kobieto? Głowa mi pęka.
- Głowa ci pęka? No popatrz coś nowego.
Michał podniósł się na łokciu i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem.
- Coś się stało?
- Nie-odwarknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
Ten tylko obszedł łóżko i usiadł obok.
- Hej co jest?- mówiąc to zaczął głaskać mnie po policzku.
- Nic, brzuch mnie boli.
- Ej, może ty jesteś w ciąży, co?
Moje oczy powiększyły się kilkakrotnie. Serce zaczęło szybciej bić. Kilka sekund później, po prawie przeżytym zawale wstałam i poszłam do łazienki, zostawiając go samego w pokoju.
Okres. Kamień spadł mi z serca. Klaudia głupia babo, uspokój się. Ze szczęścia o mało co nie przewróciłam szafki w łazience.
Wzięłam prysznic i założyłam czystą bieliznę.
- Przykro mi kochanie, dzidziusia nie będzie- powiedziałam do Michał wchodząc do pokoju.
Łasko siedział na podłodze i wyglądał jakby piorun go strzelił. Wstał i podszedł do mnie.
- Co powiedziałaś?
- Dostałam okres, dlatego tak źle się czułam.
- Szkoda- dało się słyszeć szept Michała
- Słucham?
Nie odpowiedział mi, bo zszedł na dół.
Stałam zdezorientowana i zastanawiałam się nad jego słowami. Czy on chciałby mieć ze mną dziecko? A ja? Nie, nie na pewno nie. Mam 23 lata i to zdecydowanie za wcześnie.
Stałabym tak na środku pokoju dłużej, ale przypomniałam sobie, ze dzisiaj pierwszy dzień pracy.
Ubrałam się w coś bardziej wyjściowego, związałam włosy w kucyk i zeszłam na dół.
Michał siedział przy stole i jadł kanapki. Kiedy weszłam nie zaszczycił mnie nawet spojrzeniem. Nalałam sobie kawy i usiadłam na blacie.
- Nawet na mnie nie spojrzysz, co?
- Dlaczego? Chciałem tylko skończyć śniadanie- powiedział i zaczął rozwalać kanapkę na części.
Siedziałam tak, machając nogami i gapiąc się na Michała. Ten robił wszystko, żeby na mnie nie spojrzeć.
Cisze przerwał dzwonek do drzwi.
- Otworzysz? W końcu to twój dom.
Michał wstał i bez słów poszedł do drzwi. Wpuścił kogoś i zaczął z nim rozmawiać. Po włosku. Klaudia jako wielka poliglotka,znowu nic nie zrozumiała.
Wstałam i poszłam do przedpokoju. Stała tam kobieta, która była tutaj wczoraj rano.
- Michał? - spytałam zdezorientowana.
- Klaudia, to jest Milena, moja była dziewczyna.
- Cześć- podała mi rękę, którą zignorowałam.
- Chciałaś mi coś powiedzieć, więc mów.- ton jego głosu nie był ani trochę miły.
- Chciałam to zrobić na osobności.
- Nie ma osobności. Jestem teraz z Klaudią i nie mamy przed sobą tajemnic.
Mielna spojrzała na niego i powiedziała coś, czego nigdy bym się nie spodziewała.
- Jestem w ciąży. Będziesz ojcem- powiedziała i przygładziła sukienkę, pod którą rysował się pokaźny brzuszek...

                                               *************************
Suprajs! ;D wiem, wiem miało byc grzecznie,ale lubie czasami wpuszczać ludzi w maliny, sorki! :) sama nawet nie wiem jak dałam radę dodać ten rozdział na czas... w dużej mierze dzięki motywacji jednej pani z jednego bloga, która przypomniała mi że wszystko ma swoje priorytety. piękne dzięki ;* w życiu Klaudii i Michała nie będzie juz tak pięknie i to za sprawą pewnej pani, która ostro namiesza. muszę was tez uprzedzić, ze przeliczyłam sobie rozdziały i jesteśmy na półmetku :) następny rozdział powinien ukazać się za tydzień, tzrymajta się:*:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz