czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 21



Byłem w drodze do parku, kiedy zadzwonił Łasko.
- Cześć stary, nie wiesz gdzie jest Klaudia?
- Wiem, właśnie idę się z nią spotkać.
- ...
- Jesteś tam?
- Tak, może wyjdziemy gdzieś później?
- Czemu nie. Zadzwonię. Cześć.
Rozłączyłem się i przy okazji poprawiłem włosy patrząc na wystawę sklepową. Wszedłem do parku i zobaczyłem ją. Coś musiało być nie tak, bo wyglądała nieciekawie. Nagle, sam nie wiem kiedy, osunęła się na ławkę. Ruszyłem biegiem. Dopadłem ławki i wziąłem ją na ręce. Była rozpalona. Na policzkach wykwitły jej czerwone rumieńce. Bardzo ciężko oddychała.
- Klaudia, otwórz oczy- byłem tak przerażony, ze nie wiedziałem co robić. Lekko nią potrząsnąłem i zaczęła otwierać oczy.
- Z..byszek..
- Nic nie mów. Zabieram cię do domu.
Nie miałem daleko. Trzymałem ją i czułem się jakbym miał na rękach najcenniejszą osobę świata. Jeszcze mocniej ją do siebie przytuliłem. Majaczyła coś, ale nie zwracałem na to uwagi. Powoli weszliśmy do domu i skierowałem się do sypialni. Położyłem ją na łóżku i przebrałem w jedną z moich koszulek.
Zasłoniłem okna i zostawiłem ją w zaciemnionym pokoju.
Chodząc po przedpokoju zastanawiałam się co robić. Musiałem pójść do jedynej osoby,która nie chciała mnie widzieć, a która jest mi potrzebna.
Wyszedłem na klatkę i przeszedłem te kilka kroków dzielących nasze mieszkanie.
Zapukałem. Słyszałem jak ktoś dopada drzwi. Zanim dostrzegłem jej twarz, na pierwszy plan wyszedł ogromny już brzuszek. Miejsce, w którym może być moje dziecko.
- Czego chcesz?- warknęła. Może i tego nie chciała, ale warknęła.
Mimo poważnej sytuacji, szalenie mnie to rozbawiło.
- Ale ci się przytyło. Za dużo tortu?
Mord. Tylko tyle dało się wyczytać z jej oczu.
Nie odpowiedziała, tylko trzasnęła mnie w łeb.
- Dobra bez żartów. Mam problem, ale żeby mi pomóc musisz do mnie wejść.
- Chyba jednak musisz znaleźć kogoś innego. Nigdzie nie idę.
- Chodzi o Klaudię. Chyba jest chora.
Zamknęła drzwi i poszła do mojego mieszkania. Bez problemu znalazła sypialnię.
- Kurwa, co ty jej zrobiłeś?- szepnęła.
- Właśnie o to chodzi, ze nic.
Przez chwilę stała i zastanawiała się co zrobić.
- Przynieś szklankę wody i termometr.
Bez gadania zrobiłem to, o co mnie poprosiła.
Wróciłem, kiedy ona budziła Klaudię.
- Hej kochanie, usiądź. Dam ci wody.
Klaudia próbowała się podnieść, ale ni szło jej to za dobrze, więc podniosłem ją. Wzięła szklankę i łapczywie wypiła wodę. Maja podniosła jej koszulkę i włożyła termometr. Ułożyliśmy ją pod kołdrę i wyszliśmy do kuchni.
- CO jest grane? Ostatnim razem skakaliście sobie do gardeł a teraz? Zbyszek co jest?
Opowiedziałem jej o Michale, Milenie i wydarzeniach ostatnich dni.
- Dlaczego ja się zawsze muszę dowiadywać ostatnia?
- Nie chciała cię denerwować. Jesteś w ciąży. Nie chciała zaszkodzić mój.. ekhem. dzidziusiowi.
- Dasz mi telefon? Nie wzięłam swojego.
Nie domyślając się tego, co też wymyśliła w swojej blond główce  dałem jej telefon. Kiedy ona czegoś w nim szukała, ja usiadłem i patrzyłem co robi.
- Michał? - ton jej głosu zmienił się diametralnie. Przypominał teraz szczekanie psa- Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale masz być zaraz u Zbyszka. Co zrobiłeś? Przegiąłeś!
Wyszła z kuchni zła jak cholera. Wróciła po chwili z termometrem w ręku.
- Trzydzieści dziewięć stopni. Nie dziwie się jej, ze się pochorowała. Na jej miejscu... Masz jakieś lekarstwa?
Podałem jej koszyk, który robił u mnie jako apteczka.
- Idę do niej.
Wszedłem do sypialni. Nie spała. Siedziała w lekkim półśnie. Na mój widok lekko się uśmiechnęła.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Przysiadłem na skraju łóżka i podałem jej wodę.
- Chodź tu- poklepała miejsce obok, które od razu zająłem.
- Jak się czujesz?
- Słabo, ale na pewno lepiej niż w parku.
- To dobrze, a teraz powiedz wujkowi, co cię tak rozzłościło.
Mówiąc to objąłem ją. Nie sprzeciwiła się, przysunęła się bliżej.
- Milena... Jak zwykle. Cały czas pokazuje mi, ze jestem tam kompletnie niepotrzebna. Ja już naprawdę nie daje rady...
- Ciii- przytuliłem ją jeszcze mocniej, kiedy zaczęła płakać.
Dość długo trwaliśmy w takim uścisku.
- Dobra, koniec tej psychoterapii. Pomóż mi dojść do łazienki.
Złapałem ją w pasie i doprowadziłem do drzwi.
- Nie potrzebujesz pomocy?
- Wal się- usłyszałem bardzo cichutko.
Przeszedłem do kuchni, gdzie Majka czytała ulotki lekarstw.
- Jak z nią?
- Lepiej, ale rozsądnie byłoby, żeby została tu na noc. Nie sądzę, zeby dała radę dojść do domu.
- Od kiedy ty się nią tak martwisz, co?
Spojrzała na mnie podejrzliwie z miną, która mówiła "nie kombinuj za dużo". Prychnąłem.
- Wszystko w porządku?
- Tak. Już wychodzę- usłyszałem zza drzwi łazienki.
Gdyby sytuacja nie była tak poważna pewnie bym się zaśmiał. W świetle łazienkowych lamp, wyglądał jak walnięta przez piorun Pippi.
Zaniosłem ją do pokoju. Po chwili przyszła Majka i dała jej lekarstwa. Staliśmy nad śpiąca Klaudią w milczeniu. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Chciałem otworzyć, ale Majka mnie powstrzymała.
- Nie, ja pójdę.
Usiadłem an fotelu i patrzyłem na śpiącą Klaudię. Dalej oddychała bardzo ciężko i majaczyła przez sen. Mimo to była idealna. Nawet taka. Cała potargana i mokra. Była moim ideałem. Wiedziałem jak bardzo chciałem mieć ją przy sobie. Jest jednak Michał. Ona go kocha i to jest jedyny powód, dla którego się nie wtrącam.
- Zbyszek- usłyszałem za sobą- Chodź do kuchni.
Bardzo cicho zamknąłem drzwi. W kuchni Majka stała razem ze zdenerwowanym Łasko.
- Cześć stary, może ty mi powiesz, co się dzieje?
- A może ty mi powiesz, co odpierdalasz z Mileną?
- Skąd ty wiesz.... Klaudia! No jasne. To z tobą teraz ciągle przesiaduje? Znowu do niej startujesz?
Wstał i zaczął mierzyć się ze mną wzrokiem.
- Uspokój się i chodź za mną.
Zaprowadziłem go do sypialni.
Zobaczył ją i od razu podbiegł do łóżka.
- Co się stało?
- Zemdlała. Częściowo przez ciebie. Czy ty nie widzisz co jej robicie?
- My?
Wstał zdezorientowany i patrzył n mnie jak na debila.
- Tak, ty i Milena.
Wyminął mnie i poszedł do kuchni.
- Możesz mi powiedzieć, co on mówi?
- Prawdę. Myślałeś, że co? Że Milena będzie u was mieszkać i Klaudia nie będzie miała nic przeciwko?
- Przecież nic nie mówiła. Nie przeszkadzało jej to.
- Myślisz, że by ci powiedziała? Ona jest na to za dumna. Nie zauważyłeś?
- Zrobimy tak- wtrąciłem się w rozmowę, która podążała w bezsensownym kierunku- Pojedziesz do domu i rozwiążesz problem. Klaudia tu zostanie.
- Na rękę ci to nie? W nocy zakradniesz jej się do łóżka i ją wykorzystasz?
Nie wytrzymałem i najzwyczajniej w świecie dostał w mordę. Wreszcie podniósł się z ziemi i spojrzał na nas zrozpaczony.
- I co ja mam zrobić? Wyrzucić kobietę, która ma moje dziecko?
- Nie masz pewności. Michał! Ona spała z połową naszej drużyny.
- Mimo to, nie umiem jej wyrzucić.
Nie wiem co ta laska mu zrobiła, ze był tak zamroczony. To nie był facet, którego znałem i szanowałem.
- Powiedz mi- wtrąciła się Majka- Którą kochasz?
- Teraz to już sam nie wiem.
- Nie wierzę- usłyszałem za sobą cichy głosik.
- Klaudia! To nie to co myślisz. Ja po prostu- próbował się do niej zbliżyć, jednak ona była nieugięta. Stanęła pod ścianą a z oczu kapały jej łzy.
- Wyjdź stąd!
- Klaudia...
- Wynocha!
Nigdy nie posądziłbym jej o taką siłę. Wzięła go za rękę i dosłownie wyrzuciła go z domu.
Byłem w szoku. Takiego rozwoju wydarzeń, to ja się kurwa nie spodziewałem.
Stała chwilę nieruchomo, patrząc się w przestrzeń and naszymi głowami. W końcu nie wytrzymała. Ugięły się pod nią nogi i usiadła pod drzwiami. Nie płakała. Po prostu się zacięła. Wyglądała jak lalka. Bez jakichkolwiek uczuć czy emocji. Ciągle gapiła się w jeden punkt.
Taki widok był chyba najgorszy.
Podniosłem ją z podłogi i razem z Majką zanieśliśmy do sypialni. Odwróciła się od nas. Leżała w bezruchu.
- Zbyszek, muszę iść do domu. Michał na mnie czeka. Będę jutro.
Odprowadziłem ją do drzwi i wróciłem do sypialni.
Dalej leżała odwrócona. Położyłem się za nią i lekko się do niej przytuliłem. Odwróciła się i wtulając się w moją pierś rozpłakała się.

                                                  *

- Milena! Musimy pogadać. Chodź tu!
Chodziłem po kuchni w tą i z powrotem. Byłem tak zdenerwowany, ze gdybym mógł to bym coś rozwalił. Nie da się opisać tego, jakim jestem kretynem i idiotą! Cały czas widziałem Klaudię, leżącą w łóżku Bartmana.
- Co sie stało?
Zeszła po schodach z tym swoim jadzim uśmieszkiem.
- Chciałbym żebyś się wyprowadziła. Masz tutaj mieszkanie, więc nie pójdziesz pod most.
- Dlaczego?
- To nie jest istotne. Po prostu się wyprowadź.
Spojrzała na mnie z nieodgadnioną miną. Patrzyłem w te oczy, które kiedyś kochałem,a które tera nie znaczyły dla mnie nic.
- To ona, prawda? Ta mała dziwka cię tak zakręciła. Co ona ma takiego, co?
- Zamknij się!
Krzyknąłem i z całej siły cisnąłem talerz, który stał na szafce.
- Zabraniam ci tak o niej mówić. Nie kocham cię, rozumiesz! Nie kocham cię!
- Dobrze, wyprowadzę się, ale najpierw...
Podeszła do mnie i spojrzała w moje oczy. Zaczęła głaskać mnie po policzku i bardzo delikatnie pocałowała. Byłem zły i zaskoczony. Na początku chciałem ją odepchnąć. Jednak zamiast tego, odwzajemniłem pocałunek. Złapałem ją za włosy i przysunąłem jej twarz bliżej. W tym geście nie było ani troszkę czułości. Chciałem odreagować. Byłem zły, nie nie zły, wściekły. Miażdżyłem jej wargi swoimi pocałunkami. Pociągnąłem ją za sobą i położyłem na kanapie. Starałem się uważać na jej brzuch. Dziecko nie było niczemu winne. Ściągnąłem z niej sukienkę i wszedłem w nią. Seks był brudny i bez dobrych emocji. Byłem zdenerwowany. Z każdym kolejnym pchnięciem docierało do mnie, że tym co robię, krzywdzę ukochaną mi osobę. Nie mogłem przestać. Nie byłem na tyle silny. Pokój wypełniał się jękami Mileny. Nawet na nią nie patrzyłem. Całego siebie koncentrowałem na złości. Dokończyłem i niemal ze łzami w oczach opadłem bez sił..
*

- Pobudka.
Z trudem otworzyłam sklejone płaczem oczy. Przede mną stał uśmiechnięty Zbyszek z taca w ręku.
- Przyniosłem śniadanko. Musisz coś jeść.
Z jeszcze większym trudem usiadłam. Całą noc się rzucałam i bolał mnie każdy mięsień ciała.
- Jak się czujesz?
Ciągle tylko te głupie pytania. Bla bla bla.
- Świetnie. Nigdy tak dobrze nie spałam.
- Nie pajacuj tylko się posuń. Majka dzwoniła do Mirki. Nie musisz chwilowo chodzić do pracy.
- Super.
Skoncentrowałam wzrok na bułce. Chwilę później Bartman wziął moją twarz w swoje wielkie łapska.
- Mów.
- Ale co?
- Zaraz się rozpłaczesz. Widzę to. Powiedz co ci leży na sercu.
Spuściłam głowę i ze łzami w oczach zaczęłam mówić:
- Kocham go. W tym jest cały problem. Cholernie go kocham i nie chcę go stracić. Boję się  ze ta żmija mi go zabierze. Boję się, ze przyjdzie tu i powie, ze to koniec. Nie przeżyje tego.
- Rozumiem cię.
- Rozumiem? Wątpię, żebyś był w takiej sytuacji.
- Wiem co to odrzucenie.
Spojrzał na mnie w taki sposób, że lekko się speszyłam.
- Możesz tu zostać. Mam jeszcze jeden pokój. Wstawimy ci łózko i będzie jak znalazł.
Na wieść o łóżko do moich oczu napłynęły łzy.
- Jesteś prawdziwym przyjacielem, wiesz?
Zielonooki spochmurniał i wyszedł z pokoju.
W międzyczasie dostałam sms'a od Michała. Bałam się co tam zobaczę. Otworzyłam wiadomość.
Zobaczyłam zdjęcie Mileny, która leży w objęciach śpiącego Michała...

**********
Zjebałam. Miało wyjść ładnie, czytelnie i zaskakująco, a wyszło jak zwykle. Hmm. Może strzelę sobie teraz samobója, ale rozdział napisany pod kompletnym urokiem TVD i półgodzinnego ślinienia się do Damona! :) Jak widać w życiu naszych bohaterów dzieje się coraz więcej i bardziej. Nie obiecuję, ze wszystko będzie dobrze, bo nie będzie. Z dedykacja dla wszystkich tych,które chciały by mieć takiego idealnego Bartmana przy sobie:) bardzo pieknie dziękuję za komentarze, które podnoszą mnie na duchu i pomagają pisać :) mamy długi weekend, więc obiecuję nadrobić wszystkie zaległości na waszych blogach. pozdrawiam was gorąco ;*;*
PS. kilka z was pytało się o jakiś kontakt ze mną. daje gg- 4172760. piszcie jak w dym. z czymkolwiek. może chcecie pogadać ot tak, albo macie jakieś pomysły na dalsze rozwinięcia historii. nie gryzę:) 

3 komentarze:

  1. widzę, że już kilka z nas zdecydowało się na ten krok porzucenia onetu. popieram! :) i zapraszam też na nowy rozdział, nie na onecie (!) :) http://ma-vie-avec-toi.blogspot.com/ pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. może to i dziecinne, ale muszę to napisać, po prostu zbyt mocno mnie kusi:
    mina Kubiaczka na nagłówku rozpierdala <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie bez powodu wzięłam akurat to zdjęcie! :)

      Usuń