Keep, keep bleeding love
- Masz ewidentnie przesrane.
Takim oto stwierdzeniem Matteo zakończył naszą rozmowę. Nie powiedział mi nic nowego ani nie podsunął jakiegoś rozwiązania.
- Żeś mi chłopie pomógł. Co ja mam teraz zrobić?
Spojrzałem na niego błagalnie. Wypił do końca piwo i cisnął puszkę przez pokój.
- A kiedy jest ten ślub?
- Za tydzień.
- To masz dwa wyjścia.
- Chyba ewakuacyjne.
Lekko już zirytowany podszedłem do okna z paczką fajek. Jej fajek. Zostawionych w domu przez roztargnienie.
- To ty palisz?
- Nie, tańczę. Więc co twoim zdaniem mam zrobić?
- Masz dwa wyjścia. Albo tam pojedziesz, bo nie wierzę, żebyś nie pojechał, i zostawisz ją w spokoju, albo, co ciekawsze, pojedziesz i ją porwiesz. Osobiście jestem za tym drugim. Stary sfiksowałeś. Palisz jej fajki, masz kilka jej rzeczy schowanych po szafkach. Jeszcze trochę i skończysz w pokoju bez klamek. Ogarnij się chłopie.
- Idziesz już?
- Wyganiasz mnie?
- Tak. Wyganiam cię. Już. Spadaj.
Wyprowadziłem go z domu i pobiegłem do szafy. Znalazłem tam jedną rzecz. Rzecz, która stała się jej zaledwie po dniu znajomości.
*
Zmęczona całym tygodniem wyszłam z łazienki i nie zwracając uwagi na Zbyszka, który leżał w dziwnej pozie na łóżku, przyłożyłam głowę do poduszki i zamknęłam oczy.
- Ekhm, kochanie masz zamiar spać? Czekałem na ciebie pół dnia, a ty idziesz spać?
Wiedziałam! No po prostu byłam tego pewna, że zaraz się odezwie. Kto jak kto, ale w naszym związku to on zajmował etat gaduły. Otworzyłam jedno oko, tylko po to, żeby ocenić sytuację.
- Jestem zmęczona, kupiłam suknie ślubną z dodatkami, zamówiłam tort, obejrzałam salę i wybrałam kwiaty do kościoła. Po takim dniu mam prawo iść spać bez twojego gadania i macanek, nie?
Nie wiem czy to moja mina czy włączyły się w nim jakieś uczucia, ale zgasił światło, wziął laptopa na kolana i dał mi spokój. Jednak nie. Miał focha. Bez dwóch zdań.
Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z lektury jednego z czasopism. Wzięłam od uśmiechniętego listonosza paczkę i wróciłam do domu. Byłam ciekawa, nie, byłam cholernie ciekawa co tam było. Podniosłam błękitne wieczko pudełka. Kartka i jakieś zawiniątko. Wzięłam do reki kartkę. " Wyprowadzałaś się tak szybko, że zapomniałaś o jednej rzeczy". Serce prawie wyskoczyło z mojej piersi, kiedy rozwijałam papier. Była to koszula. Ta sama koszula, która przywłaszczyłam sobie jeszcze we Włoszech. Koszula przesiąknięta jego perfumami. JEGO koszula. Łzy stanęły mi w oczach, kiedy zwijałam ją w rulon i potem, kiedy rzuciłam nią w najodleglejszy kąt wielkiej szafy. Dupek. Znowu wszystko zostało zburzone i to przez niego. Po cholerę?
Z wielką gulą w gardle i załzawionymi oczami wzięłam się za obiad. Robiłam wszystko byleby tylko o tym nie myśleć. Chwilę później drzwi się otworzyły. Ktoś wszedł do domu, ktoś mnie objął i ktoś pocałował mnie w kark. Chciałam, żeby to był Zbyszek. Wiedziałam, że może być inaczej. Wiedziałam, po prostu wiedziałam. Bałam się odwrócić. Bałam się swojej reakcji. Sama wiedziałam jak mogłam zareagować. I tego właśnie nie chciałam. Wzięłam kilka głębokich wdechów.
- Wiem, że to ty.
W ciszy odciął się jeden dźwięk. Coś jakby się uśmiechnął, ale tak nie do końca.
- Usiądź przy stole. Jeśli chcesz tu zostać, to zrób to o co cię proszę.
Chwila ciszy i znowu- odsuwanie krzesła i jęk mebla, który lekko ugiął się pod JEGO ciężarem.
- Czego chcesz?
Nie odwracałam się. Nagle zaczęłam robić porządek w idealnie czystej kuchni.
- Żebyś na mnie spojrzała.
Z wielką niewiadomą w głowie spojrzałam na niego, ale krótko. Nie chciałam znowu wpaść w bezkresną otchłań jego oczu.
- Zadowolony? Możesz już iść.
- Wiesz, ze nie po to tu przyszedłem.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia po co tu jesteś i chyba nie chcę wiedzieć.
Usiadłam przy stole, zachowując pewną odległość. Siedziałam na tyle blisko, że mogłam dostrzec wszystkie rany na jego ręku, ale na tyle daleko, że ON nie mógł mnie dotknąć.
- Od kiedy go kochasz?
- A od kiedy ciebie to obchodzi. O ile dobrze pamiętam, to wyjechałaś z laską, którą miało chyba pół miasta i nie miałeś jakiś wyrzutów z mojego powodu. A może się mylę?
Spuścił głowę, robiąc przy tym minę bitego psa. Siedzieliśmy w ciszy. Może minutę, może godzinę. Wreszcie podniósł głowę i spojrzał na mnie załzawionymi oczyma.
- Kocham cię.
- Strasznie późno zdałeś sobie z tego sprawę- chciałam być ostra, bezuczuciowa i zrobić z nim to, co on ze mną. Nie wyszło. Mówiąc te słowa zakuło mnie serce.
- Kocham cię i wiem, że ty mnie też!
Nie wytrzymałam. Gwałtownie podniosłam swoje cztery litery zza stołu, lekko go przesuwając i otworzyłam drzwi wejściowe.
- Nienawidzę cię! Nienawidzę cię, słyszysz? Nie pokazuj mi się więcej na oczy. Nie chcę cię znać.
Wstał, ale jakoś bez żadnych emocji na twarzy. Bardzo powoli wyciągnął biały prostokąt z kieszeni kurtki.
- To jest adres mojego hotelu. Będę na ciebie czekał.
I wyszedł. Bez zastanowienia wzięłam kartkę i wyrzuciłam ją do kosza. Chwile potem wróciłam do kuchni i ją stamtąd wyciągnęłam.
- Jak myślisz, jeśli nie utrzymamy czystości przedmałżeńskiej to ksiądz nie da nam ślubu?
Leżałam w swoim własnym, osobistym łóżku, ale myślami byłam gdzie indziej.
Spojrzałam na Zbyszka. Przewiercał mnie na wylot swoimi zielonymi cudeńkami. Wiedziałam czego chce ale ja nie mogłam mu tego dać. Nie teraz. Nie dzisiaj. Prawdopodobnie już nigdy. Nie po tym co się stało. Udałam zmęczenie, cmoknęłam go w czoło i udałam, że śpię.
Dochodziła druga, a ja wciąż nie spałam. Nie mogłam albo nie chciałam.
Delikatnie wyszłam z łóżka. Ubrałam się i zostawiając na poduszce wiadomość dla Zbyszka wyszłam z domu. Nie potrzebowałam kartek. Dobrze wiedziałam, gdzie miałam iść.
***********
Za krótki, za krótki.
No przepraszam, ale jak walne coś dłuższego to bym to skończyła w jednym rozdziale a tego nie chcę.
Juz czuję sie zagrożona za to co tu robię. Chyba schowam sie w jakimś schronie czy cuś. Szczególnie obawiając sie jednej z was, pozdrawiam cię E., która dawno temu obiecała mi oskalpowanie :)
Dziękuję, że jesteście. Lepszych czytelniczek nie mogłam sobie wymarzyć.
Buziaki misie ;3
Fajny rozdział Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Oooo podoba mi się i to bardzo. ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co dalej. Niezależnie od tego mam nadzieję, że Klaudia w końcu znajdzie szczęście przy tym właściwym mężczyznie, którego naprawdę kocha.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :p
Pozdrawiam
Nelly
Boże, no i co ona najlepszego zrobiła... Chociaż... Szczerze mówiąc serca nie da się tak po prostu oszukać. Nie da się wcisnąć 'delete' i usunąć wyrytego obrazu ukochanej osoby. Nie można z dnia na dzień zapomnieć i kochać kogoś innego. Tylko Zbyszka mi chyba szkoda najbardziej w całej tej sytuacji. Pokochał ją. Ba, o kochał ją od samego początku. I zostanie teraz sam. Z zamówionym tortem, który okaże się najbardziej gorzkim deserem. Z sukienką, której ona nie włoży. Z zapachem kwiatów, który na zawsze będzie mu o niej przypominał. Tak, szkoda mi Zbyszka.
OdpowiedzUsuńA może się mylę? Może Klaudia poszła się tylko pożegnać z Łasko? Nie, nie ma co mieć złudzeń...
Buziaki Kochana :***
I przepraszam, po kiego ona idzie tam do niego? No, po co? Kurczę. Teraz będzie mi szkoda Zbyszka, bo co on jej zawinił? Nic. Klaudia musi zdecydować. Albo jest z Bartmanem i nic nie łączy jej z Michałem, albo wybiera Łasko i daje Zbyszkowi święty spokój. Chociaż, skoro chce wyjść za Polaka, to jednak powinna olać Włocha.
OdpowiedzUsuńPowiedz mi jedno! Czy Ty musisz zawsze kończyć w takich momentach? Przez Ciebie spać nie będę mogła rozmyślając co będzie dalej! :)
OdpowiedzUsuńNie wiem po jakiego grzyba ona idzie do Łasko? Przynajmniej tak mi się wydaje że idzie do niego. Żal mi jest Bartmana. Z tego co widać on ją bardzo kocha. Ciekawa jestem co z tego wyniknie :)
Patrycja
W takim momencie... ach... Niech w końcu wróci do Michała! Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńTo do mnie, tak? ;p Tym razem daruję Ci oskalpowanie, bo inaczej nie dowiem się co będzie dalej. Chociaż się domyślam. Może i rozdział krótki, jak na Twoje możliwości, ale do cholery dosadny! Fuck! Ja pierdolę, ten Łasko to granic nie zna. Być może ja gówno wiem o związkach, ale kurwa tak się nie robi. Najpierw ta koszula, później jakby nigdy nic włazi jak do siebie. I jeszcze ten adres. Przecież on doskonale wiedział jak to się skończy. Dam sobie tym razem nogę uciąć, że ona się z nim prześpi, że do niego wróci, że nie będzie żadnego cholernego ślubu, a już na pewno nie z Bartmanem, że Zbigniew wpadnie w depresję/alkoholizm/kłopoty z prawem (niepotrzebne skreślić), że życie Zbyszka straci sens. No bo na cholerę się godziła na małżeństwo, dawała mu nadzieję, grała w tym całym teatrzyku. Jak dla mnie samo to, że teraz nie chce iść ze Zbyszkiem do łóżka to jest początek końca. Wcześniej nie miała z tym problemu, wcześniej, do czasu kiedy to jak feniks z popiołu odrodził się Łasko. Ja już nie wiem co mam myśleć. Bo z drugiej strony pojawia mi się iskierka nadziei, że pójdzie do tego cholernego hotelu i powie Michałowi, żeby raz na zawsze spierdalał. (no musisz mi wybaczyć te dzisiejsze słowa, ale inaczej nie umiem). Tylko ta zostawiona na poduszce wiadomość dla Zbysława mnie pozbawia prawie do końca tej nadziei, bo nie wiem dlaczego ale mam wrażenie, że tam jest napisane tylko jedno słowo "przepraszam". Dobra, widzę że ja tu zaczynam własne zakończenie pisać. Aha, i jako czytelniczka dziękuję Ci, że zdecydowałaś się pisać ;* Pozdrawiam i wyczekuję kolejnego rozdziału, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńnieeeee ona wróci do łasko, bleeeh -.-
OdpowiedzUsuńNo nie! Jeżeli ona pójdzie do Łasko i zostawi dla niego Zbyszka to okaże się jedną z największych kretynek! Nie po tym, co jej zrobił! A jej zachowanie w stosunku do Zibiego?! Masakra... Wydaje się być podłą egoistką. Mam nadzieję, że jeszcze się opamięta.
OdpowiedzUsuńAle obiecaj mi, że Klaudia nie wróci do Łasko. Może już nawet nie być ze Zbyszkiem, ale tylko, żeby do niego nie wracała. Przecież on ją zranił. On ją skrzywdził. Nie rób tego!
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ;D
POZDRAWIAM ;*
Trafiłam na Twój blog kilka dni temu (całkiem przypadkowo) i wciągnął mnie do tego stopnia, ze w kilka dni przeczytałam wszystkie rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem... no cóż, powinna wrócić do Michała, który (mam nadzieję) zrozumiał swój błąd. Ślub z człowiekiem którego nie kocha, sprawi tylko, ze będzie nieszczęśliwa...
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam. :>
ciekawi mnie bardzo treść pozostawionej wiadomości...kurczę sama naciskała na szybki ślub a Ty takie akcje:/ podobało mi się jak wyrzuciła Michała za drzwi:))) swoją drogą potrafi namącić Jej w głowie;)
OdpowiedzUsuńz niecierpliwością czekam na następny rozdział:)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Czy ja mam ci coś, cholero jedna, zrobić? Gwarantuję, jeszcze chwila, a wylądujesz na OIOMie! I nie wpłacę kaucji zdrowotnej na twoje konto, co to, to nie! Bo zasłużyłaś sobie, o tak. :*
OdpowiedzUsuńKlaudio, kochanie, ja cię błagam, idź na piwo, do domu publicznego, nad staw, byle nie do Michała. Lądując u niego, całkowicie zniszczy swoją psychikę. Gdzie ta dziewczyna ma rozum? Wiem, Łasko jest cudowny, bo sama mam do niego słabość, nie można tak po prostu od niego odejść, bla, bla, bla, ale niech sobie uświadomi, co jej wcześniej zrobił, do ilu łez i nieszczęść swoim zachowaniem ją doprowadził. Niech blondyna przyjmie zasadę, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, w innym wypadku będzie jazgot jak w murzyńskiej chacie.
Swoją drogą, to tylko takie moje przemyślenia, ale jak można nie zakochać się w takim Bartmanie, no jak? *.*
Buziaki, mendo. : ***
No nie... Teraz to już jestem prawie, prawie pewna, że Klaudia wróci do Michała. Nie, nie, nie. Żal mi bardzo Zbyszka, który prawdopodobnie zostanie odrzucony, ale z drugiej strony, Klaudia musi wybrać tak, by była szczęśliwa, więc jeżeli to przy Łasko czuje się najlepiej to niech do niego wróci. Przeboleję. Tylko, że on na to nie zasługuje, przynajmniej jeszcze nie teraz. Za to świństwo, które jej wyrządził? No prosze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kinga :***
Klaudia wyszła z mieszkania zapewne z zamiarem udania się do Michała, ale czy tam dojdzie albo w jakiej sprawie tam idzie? Tego nie wiem i to mnie boli! Mam nadzieję, że albo definitywnie z nim skończyć, albo... sama nie wiem oddać mu tą koszulę i powiedzieć, że ona już sobie ułożyła życie ze Zbyszkiem... Chyba, że kocha Michała, a Zbyszka traktuje jak brata lub przyjaciela, powinna się z nim rozstać, ale najpierw porozmawiać z Bartmanem. Nie wydaje mi się, żeby Klaudia była taką, brzydko mówiąc, suką, która rozstaje się z facetem za pomocą listu... No nie wiem, co o tym myśleć. Cokolwiek zrobi, mam nadzieję, że uczyni to z korzyścią dla siebie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny, nulka :*:*
Ona nie poszła do hotelu Łasko! Nie no nie mogła i już! :D Może i Łasko teraz żałuje, ale trzeba było pomyśleć wcześniej jak się łamało jej serce. To Zbyszek był przy niej kiedy była w największej rozsypce po jego wyjeździe. To on ją zostawił wcześniej obiecując piękne życie, a Zbyszek był obok i wspierał. No po prostu nie mam słów do Klaudii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Michał nie może być z Klaudią! :) dla mnie to takie chore, wiadomo na początku z nią był, ale ja już przyzwyczaiłam si do Zbyszka i Klaudii. Zaś z drugiej strony ona chyba z Bartmanem nie jest szczęśliwa... Nich się dzieje co chcę, tylko żeby Klaudia nie popadła w kłopoty.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie http://pamietaj-ze-cie-kocham.blogspot.com/. Z góry przepraszam za spam, ale mam cichą nadzieje że do mnie wpadniesz, gdyż całą przygodę z pisaniem zaczęłam właśnie od twojego opowiadania :)
TAAAAAAAAAK!!!!!!!!! Pójdzie do Miśka i będą happy :D jak ja na to czekam *-* jupi!!!! dodawaj szybko nexta bo zwariuję!!!! :D buziaki ;**
OdpowiedzUsuń