piątek, 28 grudnia 2012
Rozdział 27
- Czyś ty zgłupiał? Nie masz prawa! Nie pozwalam ci wrócić i zniszczyć jej życia! Nie wolno ci!
- Majka, powiedz mi tylko gdzie ona jest! Błagam cię! O nic innego cię nie proszę.
- Czy ty się człowieku słyszysz? Zostawiłeś ja w opłakanym stanie i co teraz wracasz? A co z twoim dzieckiem? Zabawa w dom ci się znudziła?!
- Nie jest moje. Zrobiłem test. Oszukała mnie. Słuchaj, ja wiem, że zrobiłem źle, ale daj mi to naprawić.
- Posłuchaj mnie teraz, bo powiem to raz i nie będę powtarzać, zostaw ją w spokoju! Choćbym miała zginąć to nie powiem ci gdzie ona jest! Będę tego bronić. Zachowałeś się jak gówniarz i powinieneś mieć na tyle honoru, żeby ją zostawić. Zrozumiałeś?
- Ale
- Dobrze!
Co za cholerny dupek! Jak można być takim kretynem!
Tak się wściekłam, że wstałam z łóżka. Zrobiłam to na tyle nierozważnie, że zakręciło mi się w głowie. Dzidzia też musiała się zdenerwować, bo zaczęła się wiercić. Chwile później poczułam coś na co było zdecydowanie za wcześnie. Odeszły mi wody! Spanikowana zaczęłam liczyć. Za szybko, za szybko. Poczułam skurcze i z bólu aż się ugięłam.
- Michał!
W drzwiach stanął mój blondas w samym ręczniczku. Spojrzał na mnie i na kałużę pod moimi nogami, znowu na mnie i tak w kółko.
- Co jest?
- Wody mi odeszły.
- Przecież to za wcześnie.
- No co ty? Zbieraj się, jedziemy do szpitala.
Przerażenie. Tylko tyle widziałam w jego oczach, kiedy zakładał spodnie i pakował rzeczy do torby. Jednocześnie.
- Spokojnie. Na pewno zdążymy.
- Ciebie to się teraz żarty trzymają!
Fakt. Byłam rozbawiona całą sytuacją. Założyłam na siebie kurtkę i zeszliśmy do samochodu.
- Spokojnie maleńka. Zaraz będziemy.
Dopiero teraz zabolało. I to bardzo. Cisza w samochodzie została przerywana przez moje krzyki.
Pod szpitalem Michał wyleciał z samochodu z krzykiem:
- Pomocy! Moja zona rodzi!
Podjechali pode mnie wózkiem i zawieźli na oddział.
Przysypiałam. Przez zaspy nie byliśmy nawet w połowie drogi. W takim tempie do domu wrócimy po Nowym Roku. Siedziałam rozwalona na przednim siedzenie, podziwiając profil mojego kierowcy. Piekielnie seksownego kierowcy. Drajwer prowadził z niespotykanym jak na niego spokojem. Tylko co jakiś czas puszczał wiązanki oceniając stan naszych dróg.
Cisze w samochodzie przerwał dzwonek jego telefonu.
- Możesz odebrać?
- Jasne. Słucham?
- Klaudia? Dobrze. Słuchaj, Majka zaczęła rodzi. gdzie jesteście?
- Niedaleko. Już zawracamy.
- Dzięki.
- Jak to zawracamy?
Oho komuś pomysł wyraźnie nie przypadł do gustu.
- Majka rodzi.
- A to nie za wcześnie?
- Bingo. Zawracaj. Przysięgam, ze jak zdążysz do rana to dostaniesz prezent przedświąteczny.
Spojrzałam na niego. Z sekundy na sekundę na jego twarzy pojawiał się coraz większy banan. Pochylił się nade mną i dał słodkiego buziaka.
- Obiecujesz?
- Tak. Wracamy.
Docisnął gazu i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Dojechaliśmy po 3. Wyleciałam z samochodu nie przejmując się takimi rzeczami jak kurtka czy sweter.
Dopadłam dyżurującą pielęgniarkę, która znudzonym gestem pokazała mi gdzie mam iść. Staliśmy na sterylnym korytarzu, przez który przelatywały krzyki Majki. Po 40 minutach z sali wyszła pani doktor.
- To bardzo zdrowy chłopiec. Mimo tego, że troszeczkę za wcześnie, to wszytko jest z nim w porządku.
- Pani doktor czy możemy wejść?
- Niechętnie, ale że pani towarzysz jest ulubionym siatkarzem mojej córki to się zgodzę. Tylko krótko.
Po cichu otworzyliśmy drzwi. Maja leżała z małym na rekach. Wokół niej krzątała się pielęgniarka i Kubiak.
Stanęłam obok łózka wpatrując w zaróżowioną buźkę bobasa, który otworzył oczka. Była to dokładna kopia Kubiego. Te same oczy i usta. Nawet nosek miał ten sam. Zbyszek, który cały czas trzymał moja rękę lekko ją ścisnął. Widocznie też to zauważył.
- Zobacz to jest twoja ciocia.
- Cześć malutki.
Uśmiechnęłam się do maluszka, który kompletnie mnie ignorując poszedł spać.
- Jak go nazwiecie?
- Karol. Mały pan Kubiak.
- Ładnie. Kto wybierał?
-Tatuś.
Dumny jak paw, poklepał się po piersi.
- Będziemy się już zbierać. Misiek jedziesz z nami?
- Nie. Zostanę tutaj. Jedźcie do nas.
- Jasne. Idziemy?- odwróciłam się do Zbyszka.
Stał jak wryty, patrząc się na małego.
- Chodź- szepnęłam i wyciągnęłam go z sali.
Nie kontaktował. Ciągle patrzył się w jeden punkt.
- Hej żyjesz?- kilka razy pomachałam mu przed twarzą.
Nic. Zero reakcji. Wyszliśmy na dwór.
- Dobra, dawaj kluczyki. Prowadzę.
- Poczekaj.
No wreszcie. Obudził się.
- Co jest?
- Widziałaś go? To nie może być moje dziecko. Jest do niego za bardzo podobny. Widziałaś?
- Widziałam.
Przyciągnął mnie do siebie i miażdżył usta pocałunkiem. Jedną ręką błądził pod koszulką, przypominając o kobiecych potrzebach.
- A co z prezentem?
- Dojedźmy chociaż do domu.
Na Zbyszkowej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Pociągnął mnie za sobą. Kilka minut później byliśmy pod domem. Bieg przez klatkę i już otwieraliśmy drzwi.m. Szybkie ściąganie ubrań, małe macanki i ochrzczenie łóżka. Dwukrotne.
Cztery godziny snu. Cztery cholerne godziny. Gdyby nie to, że za kilka dni Gwiazdka to nawet koniec świata nie wyciągnąłby mnie z łózka. Szybki prysznic, duże plany zakupowe. Majka nie miała nic. Żadnych potraw wigilijnych, prezentów. Nawet wyprawki dla malucha.
- Kochanie, budzimy się.
Brak większej reakcji. Jedynie przekręcił się na bok, pokazując mi się w pełnej krasie.
- Nie ma tak. Wstawaj.
Jednym, szybkim ruchem pociągnęłam za kołdrę ściągając go z łóżka.
- I o co ci znowu chodzi, co?
- Wstawaj. Trzeba iść na zakupy.
- Nawet wyspać się człowiekowi nie da.
Zgarnął jakieś ciuchy i zły jak osa wyszedł z pokoju.
Wrócił po kilku minutach. Nowy, pachnący i uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Co trzeba kupić?
- Teraz to cię interesuję? Nie ma nic. Trzeba kupić wszystko.
Pomachałam mu przed nosem listą zakupów.
- Wiesz, że zajmie nam to cały dzień?
- Wiem. Dlatego zamiast gadać moglibyśmy już iść.
- Chodź tu!
Złapał mnie podbródek i przyciągnął do siebie.
- Spokojnie. Oddychaj. Damy radę.
Tym razem to ja przyciągnęłam go do siebie. Ja zaczęłam pocałunek i ja go skończyłam.
- No, teraz to możemy iść!
Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z mieszkania.
Kilka godzin chodzenia po sklepach. Tony siat z zakupami. Jeszcze więcej pieluszek, kocyków i grzechotek. Cały samochód załadowany.
Odłączyliśmy się tylko na chwilę. Ja, żeby kupić mu prezent na Gwiazdkę. Bardzo ładny i bardzo drogi zegarek, kupiony z bardzo licznych oszczędności.
Przywitał mnie jednym ze swoich firmowych uśmiechów.
- A ty co się tak szczerzysz? Zęby suszysz czy walnąłeś się w główkę?
- Nic z tych rzeczy kochanie. Wsiadasz?
Zakupy wnieśliśmy tylko dzięki uprzejmości nowego sąsiada. Miły chłopak, młodszy o kilka lat. Pożegnałam go uśmiechem i weszłam do mieszkania.
- A ty co się tak szczerzysz? Zęby suszysz?
- Zazdrosny?
- Może. Cześć Michu, jak tam twoja żona?
Zza rogu wyłonił się zaspany Kubiak. Spojrzał na nas jednym okiem i wrócił do kuchni.
- Wszystko w porządku. Mały ciągle śpi. Za kilka dni ich wypuszczą. Zaraz tam jadę.
- Zrobić ci może coś do jedzenia? Nie? No trudno jedź. My się wszystkim zajmiemy. Nie ma za co.
Kubiak wyszedł a ja wzięłam się za pokój Kubiaka dżuniora. Po ułożeniu wszystkich pieluch, śpioszków i różnych bambetli, siedziałam zmachana na puchatym dywanie w krówki, który sama wybierałam.
- Zbyszek!
- No co jest?
- Podoba ci się?
- Pięknie. Chodź ze mną.
Zaprowadził mnie do sypialni, gdzie na łóżku leżało małe zawiniątko.
- Co to?
- Prezent przedświąteczny. Otwórz.
Otworzyłam paczkę. W środku leżał czerwony, bardzo kusy i bardzo lateksowy strój mikołajki.
- Byłeś w sex-shopie,przyznaj się.
- Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.
- A czapkę Mikołaja masz?
- Mikołajem to będę ja.
W łazience dostałam niekontrolowanego napadu śmiechu. Oczywiście strój więcej odsłaniał niż zasłaniał. Spojrzałam w lustro i poprawiłam makijaż. Wypisz wymaluj jak prostytutka. Wróciłam do sypialni. Siedział na łóżku. Na mój widok oczy zaświeciły mu się jak dziecku na widok cukierków.
- Chyba musiałem być bardzo niegrzeczny.
- No chyba tak.
Podeszłam do łóżka, siadając na Zbyszku okrakiem. Bez zbędnych ceregieli pozbawił mnie góry stroju. Bawiąc się moimi piersiami penetrował wnętrze ust językiem. Ręką schodził niżej. Zaczął rozpinać guziczki, kiedy zadzwonił telefon.
- Nie odbieraj- powiedział przygryzając moja małżowinę.
Zrzuciłam go z siebie, podnosząc się do telefonu.
- Weź mnie nie smyraj. Słucham?
- Klaudia?
- Tak. O co chodzi?
Cisza. Niewątpliwie była to najciekawsza z moich rozmów.
- Kto to był?
- Nie mam pojęcia. Chodź tu!
***************
Rozdział z serii, przy garach wena powraca! :) jeszcze raz usłysze Last Christmas a popełnię samobójstwo.
Zły Łasko, niedobry Łasko! No błagam Was. Nie mówcie mi, ze sie tego nie spodziewałyście? Ale jako, ze jestem dobra, to będe Wam go dawkować.
Taa, pozostałe rozdziały można policzyć na palcach ekhem, obu rak :D
Sylwester? Z polsatem. W łózku, obstawiona przeróznymi medykamentami, dlatego wypijcie o dwunastej za moje zdrowie, a nóż się coś poprawi :) Dziękuję ;*
Następny w przyszłym roku ;* Trzymajcie sie miski ;3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to witamy na świecie Karolka ;) Nawet nie wiesz jaka to ulga przeczytać, że to nie dziecko Zbyszka ;) Zbyszek cały w skowronkach z tego tytułu i mu się nie dziwie bo miał by lekko mówiąc przerąbane. Łasko to sobie kpi, że teraz po tym wszystkim sobie od tak wróci do Klaudii. Mógł pomyśleć o teście na ojcostwo za nim zostawił Klaudie i wyjechał do Włoch z Mileną. Powinien po urodzeniu dziecka podjęć decyzje o teście i w razie czego ponieść konsekwencje. Jednak on poniósł je za kogoś dużo wcześniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Dziękuję, że to piszesz. Jak to czytam od razu mam banana na twarzy ;)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM :*
Powrotu łasko spodziewałam się, ale coraz bardziej mi się to nie podoba :P. Dobrze, że dziecko okazało się Kubiaka, chociaż dziwi mnie, że wie o zdradzie żony i przyjaciela, i nic z tego nie robi... Bartman ma fantazje :D.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na nowy rozdział! :) Pozdrawiam :)
http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział na - http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ - Pozdrawiam :)
Usuńej! no ja akurat się nie spodziewałam! myślałam, że teraz Klaudia będzie obracać się jedynie w świecie zboczonego Bartmana! a taki on właśnie jest! wyobraziłam go sobie w takim mikołajowym stroju, tylko takim wiesz- seksownym, i po prostu nie mogę powstrzymać śmiechu! On i te jego fantazje. Ciekawe czy to był prezent dla Klaudii czy jednak dla niego ;p mały zboczeniec! oczywiście, że to cudownie, że ojcem dziecka jest Kubiak, bo to on na to zasługuje. i nie ma innej opcji! teraz będą tworzyli z Majką i Karolem pełną rodzinę :) No i ten Łasko! w całej mojej miłości do niego nie znajduję tu już dla niego miejsca! i tak wiem, że będzie, bo nie wytrzymasz jak nie namieszasz! ;) te wszystkie małe wredne tak mają! odbiegając od tego rozdziału, nie ma sprawy, wypiję Twoje zdrowie, a wiedz, że jak ja wznoszę toasty, to nie ma bata, musi być powodzenie! oczywiście wypiję też za naszą przyjaciółkę wenę! :) chciałaś psioczyć na Zbigniewa w moim opowiadaniu? nie ma sprawy! niczego nie zdradzam, ale czuję, że niektóre z Was będą zdenerwowane! ;) pozdrawiam i życzę dużo zdrowia! Embouteillages! ;*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Zapraszam do mnie dopiero startuje ;)
OdpowiedzUsuńto łączę się z Tobą w bólu oglądania polsatowskiego sylwestra xd chociaż mój będzie zmodyfikowany genetycznie i będę jeszcze obłożona notatkami ze studiów ^^
OdpowiedzUsuńtaak Łasko jest zły i niedobry, nie chcemy go tu :D
Bardzo dobrze, że Majka odprawiła Michała Ł. z kwitkiem :) Mam wrażenie, że to on dzwonił ;) Szkoda tylko, że zdenerwował Majkę, bo to przez niego urodziła wcześniej Karola, no ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło, a synuś podobny do tatusia więc jeden problem z głowy ;) Bartman, ty zboczony gadzie :D Musisz pogonić Łasiczkę, najlepiej z powrotem do Włoch!! Idiota!! Wszyscy wiedzieli, że tamta ściemnia z tym dzieckiem tylko nie on ;/ Zastanawiam się, czy Kubiak powie Majce, że wie o tajemnicy jej i Bartmana, czy zachowa to dla siebie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obiecuję, że wypiję Twoje zdrowie ;) nulka :*
Bartman, ty erotomanie! Za tym głuchym telefonem może czaić się Łasko. Nie lubię go. Witamy na świecie maleństwo. Widać, że Zbyszek jednak przejął się, że dziecko może być podobne do niego. A tu proszę, jaka miła niespodzianka. Może to i lepiej.
OdpowiedzUsuńNiech ten Łasko spada na drzewo! Wrrr... A u Zibiego i Klaudii... No cóż, bardzo dobrze :D A Kubiak szczęśliwym tatusiem, kamień mi z serca spadł, bo to on jednak jest ojcem dzidzi :)
OdpowiedzUsuńPS. Życzę powrotu do zdrowia z całego serca. Mogę wznieść toast za twoje zdrowie, ale jedynie kieliszkiem wypełnionym sokiem :)Wiek nie pozwala :) Wszystkiego naj w nowym roku! Pozdrawiam, Kinga :*
Wpadłam przypadkiem i już chyba zostanę na stałe, jest bardzo dobre :) zapraszam też do sb jakby się nudziło :P
OdpowiedzUsuńNie no, cholera jasna, co ten Łasko sobie wyobraża? Że po tych wszystkich świństwach, jakie uczynił Klaudii, może tak po prostu do niej wrócić i od nowa zburzyć już nieco uporządkowany świat?! przepraszam, Michale, wiesz, że cię lubię, nawet bardzo, ale czy przypadkiem mózg nie zamienił ci się miejscem z przyrodzeniem? no sorry, może o seksie na okrągło nie myślisz, ale za to postępowanie godne chuja (za przeproszeniem, oczywiście). aplauz dla Majki za utrzymanie w tajemnicy miejsca jej pobytu! :P
OdpowiedzUsuńwitamy na świecie Karola, mój męski odpowiednik! :D uff, kamień z serca spadł mi na wieść, że to jednak dziecko Michała, a nie Zbyszka.
prawie że spadłam z krzesła. tylko Zbychu potrafi kupić prezent przedświąteczny i tylko on potrafi go wykorzystać przed świętami. hahaha, chciałabym zobaczyć ten strój, z pewnością niezwykle perwersyjny. :P
No to zdrowiej w takim razie i szczęśliwego nowego. ♥
Misiek się nie przejmuje tym co wywinął mu przyjaciel-troszkę dziwne ale mi to pasuje :) po co komplikować sobie życie skoro bejbi jest Kubiaka :D Łasio-wielbię Go :D buziaki ;**
OdpowiedzUsuń